Konające zwierzę - Philip Roth


STARY CZŁOWIEK I MOŻE


Być może to i prostacka parafraza klasyka, ale za to dobrze oddaje charakter dzieła Rotha, sfilmowanego kilka lat temu pod tytułem „Elegia”. Główny bohater tej powieści może. I chce. Bo uwielbia kobiety, ale te młodsze. Młode. Te, w których kobiecość dopiero kwitnie. Wielbi je, zachwyca się nimi, analizuje naturę ich oraz swoją, pierwotne instynkty i społeczne uwarunkowania. A wszystko to z literackim pięknem prawdziwego mistrza słowa.


Kiedy David Kepesh w roku 1992 mając 62 lata poznał zaledwie 24 letnią Consuellę Castillo, myślał że to będzie typowy przelotny romans, jakich wiele. Jako szanowany wykładowca, a przy tym także popularny dzięki programowi telewizyjnemu krytyk literacki, od dawna sypiał ze swoimi studentkami – po incydencie sprzed lat robił to jednak dopiero wtedy, kiedy przestawał już być ich profesorem. Tak samo rzecz ma się w przypadku Consueli, nie mniej tym razem nic nie przypomina wcześniejszych przypadków. Dziewczyna jest inna, dojrzalsza, bardziej świadoma swojego ciała i wpływu, jaki wywiera na mężczyzn, choć jednocześnie pozostaje w niej pewna naiwność, brak wprawy i kontroli. Fascynacja jej niezwykłym pięknem rodzi obsesję. Sparzony nieudanym małżeństwem David nigdy więcej nie chciał angażować się w związek, ale fakt, że Consuela nigdy nie zostanie jego żoną wywołuje w nim zazdrość. Przeraża. W plątaninie instynktów i gierek granica bycia ofiarą staje się bardzo płynna…


Roth przekonuje – całkiem słusznie zresztą – że mężczyzna to niewolnik własnych rządz. Chociaż z powodu seksu dochodzi mu mnóstwo problemów, wciąż nie potrafi się opanować. Ba, nie potrafi oddzielić seksu od miłości, nie potrafi ich rozróżnić – miłość bez seksu nie ma racji bytu. Mężczyzna pod tym względem to zwierzę. Zwierzę jakże często konające.


Mocno erotyczna, choć łagodna w swym wysublimowaniu powieść Rotha robi wielkie wrażenie. Film na jej podstawie był przydługim dramatem jakich wiele, poza świetną rolą Bena Kingsleya nie oferując zbyt dużo, książkowy pierwowzór natomiast zachwyca. Roth nie rozpisuje się, jego dzieła są zwięzłe, krótkie i konkretne, pięknie liryczne i wnikliwe. „Konające zwierzę” też takie jest. To powieść o starym człowieku, napisana z perspektywy starego człowieka, ale z niezwykle młodzieńczą werwą. Przy okazji stanowi piękny pean na cześć kobiecości, na cześć kobiecego piękna – ale i przestrogę. Dla obu płci. A także rozliczenie z upływającym czasem i nadchodzącą śmiercią. Coś pięknego.


Dlatego jak zwykle polecam gorąco. Powieści autora to fascynujący przykład współczesnej najwyższej literackiej półki, zapewniając całe mnóstwo emocji, jak i doznań estetycznych. Warto!

Komentarze