Pragnienie - Richard Flanagan

UCZŁOWIECZENIE


Gdyby jeszcze całkiem niedawno temu ktoś powiedział mi, że będę czytał opowieść o próbach uczłowieczenia aborygenów w XIX wieku, popukałbym się w czoło. Nie jestem typem miłośnika literatury historycznej, a wszelkie podobne tematy wolę w opracowaniu naukowym. Tym bardziej nie przypuszczałbym, że mogę się zachwycić podobną propozycją, a jednak. Nazwisko Flanagana zdziałało tu cuda. Sięgnąłem, zacząłem czytać i wpadłem. To jest po prostu piękne – te słowa cisnęły mi się na usta od samego początku i nic się w tej kwestii nie zmieniło. Bo „Pragnienie” jest piękne. Po prostu piękne.


XIX wiek. Biali ludzie skolonizowali Australię i chcą za wszelką cenę ucywilizować, uczłowieczyć wręcz rdzennych mieszkańców. Pokazać jak powinni żyć, co jeść, w co wierzyć… Protektor, kaznodzieja i lekarz (przede wszystkim muszący zajmować się zwłokami) w jednym, zmienia dietę aborygenów, leczy ich, ale musi stawić czoło ich masowej śmierci. Czemu ci ludzie umierają? Gdzie zawinił? A może to nie on, ale w takim razie kto lub co?

Tymczasem lady Jane, żona sir Johna Franklina, słynnego brytyjskiego odkrywcy, przybywa do Charlesa Dickensa z nietypową prośbą. Jej mąż zaginał  trakcie wyprawy na Arktykę. Niezliczone akcje ratunkowe spełzły na niczym, aż w końcu doktor Rae spotkał Eskimosów, którzy najwyraźniej znaleźli różne drobiazgi z wyprawy Franklina. Niestety, według doktora członkowie zespołu nie żyją, a co więcej mąż lady Jane najwyraźniej dopuścił się kanibalizmu, byle tylko przeżyć. To oczywiście nie może być prawdą. Ktoś o tak wysokiej pozycji nie mógł się zniżyć do zjadania ludzi! Ba, wciąż musi żyć! Ale jeśli plotki o kanibalizmie się utrwalą, trudno będzie znaleźć chętnych do kolejnych misji ratunkowych. Dlatego też kobieta prosi Dickensa by pomógł jej potępić Rae…


Być może opis powieści brzmi osobliwie, może wydawać się, że w tej treści nie ma niczego naprawdę ciekawego, a jednak opowieść Flanagana o człowieczeństwie i jego granicach przejmuje, emocjonuje i urzeka. Pierwsze, co zachwyca, co rzuca się w oczy, to styl. Piękny, liryczny, klasyczny, pełny… Czyta się go wspaniale, smakuje wręcz, delektuje, zachwyca. Potem przychodzi czas na docenienie treści, na jej realizm, wierność i ciekawe poprowadzenie. Zderzenie dwóch światów: wiktoriańskiej Anglii i pierwotnej Australii, zagadka losów Franklina, zagadka śmierci tubylców. Wreszcie nadchodzi też czas na głębię, na drugie dno i wątki skłaniające do myślenia. Bo dla Flanagana treść to jedynie środek do osiągnięcia o wiele wyższego literackiego celu, a nie cel sam w sobie. Coś wspaniałego.


Jeśli nie mieliście jeszcze okazji poznać twórczości australijskiego autora, nie wahajcie się. „Pragnienie” to jedna z najlepszych książek jego autorstwa, nieszczególnie obszerna, ale absolutnie pełna treści, emocji i siły. Polecam gorąco.


A na koniec coś dla ciekawych: autor czytający początek "Pragnienia" - z polskimi napisami:

Komentarze