Czwarta ręka - John Irving


POMOCNA DŁOŃ


„Czwarta ręka” to dziesiąta powieść w dorobku Johna Irvinga, powszechnie uznawanego za jednego z najlepszych współczesnych pisarzy i kolejna zarazem, która porusza te same motywy. Czy to oznacza wtórność? Nie w przypadku tego autora. Mix jaki nam serwuje może i składa się z charakterystycznych dla Irvinga pomysłów, nie mniej rozkład akcentów jest zupełnie inny. I chociaż do treści wkradło się nieco chaosu, „Ręka…” to jeszcze jedno znakomite dzieło w dorobku pisarza z New Hampshire, które absolutnie warto jest poznać.


Patrick Wallingford jest dziennikarzem telewizyjnym z ambicjami, których praca nie pozwala mu realizować. Zamiast kręcić materiały o tym, co naprawdę ciekawe, istotne i poruszające, zmuszony jest zajmować się idiotycznymi tematami stanowiącymi pożywkę dla plebsu. Kiedy wyłamuje się z tego schematu, stacja i tak emituje tylko to, co najbardziej pasuje do ich wizji wiadomości. Prywatnie Patrick także nie umie znaleźć szczęścia. Chociaż ma żonę nie jest w stanie odrzucić pragnących go kobiet, a te tabunami pchają się do jego łóżka. Wszystko ulega zmianie dnia, kiedy zostaje wysłany do Indii, gdzie ma zrobić reportaż z tragedii, do jakiej doszło w tamtejszym cyrku. Akrobatka spadła w trakcie wykonywanych bez zabezpieczeń ewolucji, ale to nie ona, a chcący ją złapać mąż stracił w wyniku tego zdarzenia życie. Na miejscu Patrick znajduje o wiele więcej intrygujących rzeczy wartych poruszenia na wizji (jak choćby oddawanie do cyrku dziewczynek, żeby uniknęły roli prostytutek), ale nie przypuszcza że sam stanie się gwiazdą telewizji. Wystarczy chwila, zbyt bliskie podejście do klatki z lwami i reporter traci dłoń. Nagranie z wypadku staje się hitem, a główny zainteresowany zdobywa sławę. Tu na scenę wkracza doktor Nicholas M. Zajac, dla którego przeszczep dłoni Wallingforda to niezwykła okazja do dokonania pierwszego takiego zabiegu w Stanach. Pozostaje jeszcze kwestia dawcy, ale wtedy z pomocną… dłonią przybywa Doris Clausen. Kobieta oferuje rękę swojego męża, problem w tym, że ten wciąż jeszcze żyje. „Na szczęście” niedługo…


Chociaż „Czwarta ręka” jest powieścią stosunkowo niedługą jak na możliwości Johna Irvinga (w tym wydaniu to zaledwie 350 stron), zawiera w sobie wszystko to, do czego przyzwyczaił nas pisarz. Mamy więc kontrowersje (stały zestaw seksualnych dziwactw i związaną z tym śmierć, aborcję, prostytucję, pedofilię nawet), czarny humor, satyrę (ach to ośmieszanie kanałów informacyjnych), nutę brutalności, dużo emocji i znane dobrze motywy, jak cyrk czy podniesiona do rangi kwestii wiodącej utrata dłoni. Jest też miłość, nadzieja rodząca się w dziwnych okolicznościach. I powolne dojrzewanie bohatera zdawałoby się skazanego na popełnianie wciąż tych samych błędów.


Jako miłośnik prozy Irvinga jestem jak najbardziej usatysfakcjonowany. Wprawdzie „Czwarta ręka” nie dorównuje „Hotelowi New Hampshire”, „Modlitwie za Owena” czy „Światowi według Garpa”, jednak to wciąż bardzo, bardzo dobra lektura. Potrafi poruszyć, potrafi rozbawić, a przy okazji oferuje głębię oraz konkretne przesłanie i skłania do myślenia. Cenicie autora albo po prostu ambitne, mocne powieści? Sięgnijcie koniecznie, nie zawiedziecie się.

Komentarze