Batman: Waga superciężka - Scott Snyder, Greg Capullo, Brian Azzarell, Jock

BATMAN BEZ BATMANA


W roku 2011 wydawnictwo DC Comics postanowiło po raz kolejny w swojej liczącej wówczas 77 lat historii przeczyścić nieco uniwersum i odświeżyć tytuły, czego wynikiem było zrestartowanie pod szyldem „New 52” najważniejszych serii. Tak rozpoczął się nowy etap również w życiu Batmana, a teraz nadszedł czas na kolejną zmianę. Zmianę wizerunku, ale także i osoby noszącej kostium Człowieka Nietoperza.


Batman zaginął po ostatniej walce z Jokerem i całe Gotham przekonane jest o jego śmierci. Mieszkańcy nie zamierzają jednak siedzieć z założonymi rękami, miasto nie może istnieć bez swojego symbolu i największego obrońcy, dlatego Powers International zaczyna przygotowania do przedstawienia światu nowego Mrocznego Rycerza. Chociaż kandydatów jest wielu, na dodatek silniejszych, szybszych czy wytrwalszych, nowym Batmanem zostaje nie kto inny tylko komisarz Jim Gordon, który w technologicznie zaawansowanej zbroi zaczyna patrolować Gotham City. Jego celem jest nie tylko zastąpienie Bruce’a Wayne’a, ale także pokazania jakie możliwości niesie ze sobą fakt, że Człowiek Nietoperz zamiast działać na granicy prawa, współpracuje ściśle z funkcjonariuszami w ramach jego przepisów. Czy to może się sprawdzić? Czy człowiek o wiele mniej przygotowany do swojej misji niż jego poprzednik poradzi sobie zarówno ze starymi, jak i nowymi wrogami? Kiedy w Gotham pojawia się potężny przeciwnik Gordona czeka prawdziwy test w roli Batmana…

„Batman” bez Batmana, tak w skrócie można podsumować najnowszy, ósmy tom serii o Człowieku Nietoperzu. Bruce Wayne porzucił swoją rolę, zniknął, jego miejsce zajmuje jego długoletni przyjaciel. Zmieniają się też metody, ale jedno pozostaje takie samo: dobra zabawa. Kto polubił komiksy pisane przez Scotta Snydera, ten na pewno się nie zawiedzie, chociaż „Waga superciężka” nie jest aż tak udana, jak „Trybunał sów”. To po prostu bardzo dobra opowieść rozrywkowa, łącząca w sobie przygody, grozę, miejskie legendy (trudno w nowym przeciwniku nie dopatrzyć się postaci slendermana) i całkiem sporą porcję mangowych klimatów (zbroja Gordona á la mecha). Nie zabrakło też porcji brutalności i krwawych scen, a całość wypełniona została po brzegi konkretną, efektowną akcją. Co więcej to otwarcie nowego rozdziału w „Batmanie” całkiem nieźle sprawdza się jako samodzielna opowieść, od której można zacząć swoją przygodę z tą serią.


Graficznie też jest znakomicie. Rysunki Grega Capullo (niezapomniane prace dla „Spawna”) są realistyczne, czyste, czasem lekko mangujące, ale w przypadku tej opowieści stanowi to duży plus. Poszczególne plansze bywają zarówno proste i dynamiczne, jak i złożone oraz pełne detali, a całość robi bardzo pozytywne wrażenie. Nieźle wypada też interludium w wykonaniu Jocka (do którego scenariusz wraz ze Snyderem napisał znakomity Brian Azzarello), choć jest prostsze i o wiele bardziej brudne, a zarazem klasyczne.


Jeśli chodzi o „New 52” (czy też „Nowe DC Comics”, jak nazwano je po polsku) serie o Batmanie zdecydowanie należą do najciekawszych jego reprezentantów. Przy okazji to także jedne z najlepszych nowości od tego wydawnictwa dostępne na naszym rynku i warto jest przyjrzeć się im bliżej. Szczególnie, że ich lektura nie wymaga dobrej znajomości historii cyklu, co pozwala cieszyć się nią nie tylko stałym fanom postaci.

Komentarze