Jak ciotka Fru-Bęc uratowała świat od zagłady - Anna Baranowska,Tadeusz Baranowski

BARANOWSKI DLA NAJMŁODSZYCH


Komiksy Tadeusza Baranowskiego to już prawdziwa legenda, na której wychowało się kilka pokoleń młodych czytelników. W naszej kulturze popularnej zajmują podobne miejsce, co „Tytus, Romek i A’Tomek” Papcia Chmiela czy dzieła Janusza Christy, i podobnie jak one z jednej strony bawią i uczą dzieci, z drugiej zachwycają także dorosłych czytelników, w których coś z dziecka pozostało. „Jak ciotka Fru-Bęc uratowała świat od zagłady” to jedna z mniej znanych prac autora, ale równie warta poznania, co te najsłynniejsze.


Poznajcie sympatyczne stworzonka, Fruwaczki. Wszystkie Fruwaczki są szczęśliwe, bo włada nimi Kakapo, który chroni swój lud przed Czarnym Ptaszylem, straszliwym władcą ciemności. Niestety pewnego wieczora dwójka zakochanych, Amadynka i Huzarek, zostaje porwana i trafia przed oblicze Ptaszyla, który chce by zdradzili mu miejsc pobytu Kakapo. Jeśli to zrobią, czeka na nich wielka nagroda, jeśli nie, trafią na Mlaskające Bagna, gdzie dokonają żywota. Zakochani nie wydają jednak swego władcy, a choć ich los wydaje się być już przesądzony, za sprawą niejakiego Fryderyka trafiają do Podziemnej Krainy, gdzie każdy zbłąkany wędrowiec może znaleźć dla siebie miejsce.

Tymczasem pozostałe Fruwaczki dowiadują się o porwaniu Amadynki i Huzarka. Kakapo wysyła na ratunek swoich ludzi, ale pomoc zakochanym to dopiero początek misji. W Tęczowej Dolinie gdzieś pośród Smoczych Gór niedługo zakwitnie kwiat zła, a do jego nasiona chce dotrzeć Czarny Ptaszyl. Fruwaczki muszą je odnaleźć i ukryć. Zaczyna się czas próby dla tego małego, ale dzielnego ludu.

 

Ten wydany po raz pierwszy w 1989 roku komiks to bardzo sympatyczna i urocza wariacja na temat „Władcy pierścieni”, przypominająca inne dzieło inspirowane tą powieścią, „Ciemny kryształ” z 1982 roku. Nie jest to jednak opowieść wtórna – Baranowski (razem z Anną Baranowską) przepuścił znane wszystkim motywy przez charakterystyczny dla siebie filtr, chociaż tym razem zrezygnował z absurdalnego humoru i zabaw słownych na rzecz bardziej klasycznego podejścia do historii, i stworzył kolejny komiks wart polecenia czytelnikom w każdym wieku. Pouczający, emocjonujący, lekki, prosty i bardzo przyjemny. Jeśli czytaliście inne dzieło autora, „Historię wyssaną z sopla lodu” (scenariusz do niego napisał Jean Dufaux), wiecie czego możecie się spodziewać.


Podobnie rzecz ma się ilustracjami. Strona graficzna to typowy Baranowski ze wszystkim, co ma najlepszego w swoim repertuarze. Obłe jest tu właściwie wszystko, od postaci zaczynając, na budynkach i roślinach kończąc. Do tego dochodzi też bardzo barwna, ale nieprzesadzona kolorystka i naprawdę znakomite wydanie na papierze kredowym, w twardej oprawie. Jak to dobrze, że za sprawą wydawnictwa Ongrys regularnie wśród nowości pojawiają się kolejne wznowienia dzieł Baranowskiego. Polecam gorąco, naprawdę warto.

Komentarze