Komiksy na NIE, tom 1 - Ryszard Dąbrowski


(NIE) ZŁE KOMIKSY


Z każdym kolejnym komiksem Dąbrowskiego przekonuję się, że autor nie tyle ma coś do powiedzenia (jego poglądy, co widać doskonale po tym zbiorku, są trwałe jak poglądy polityków, których wyśmiewa – zmienia je tak, jak powieje akurat wiatr, czy na stronę, z której płyną pieniądze, zachowując tylko pozory wierności pewnym śmiesznym ideałom), ile chce się swoimi historyjkami wyżyć. Tak jak nastolatek, bardziej śmieszny w swej infantylności, niż poruszający i skłaniający do myślenia. Nadal miewa przebłyski inwencji, zdarzają mu się też znakomite shorty, a jego prace potrafią dostarczyć przyjemności czytelnikom, kiedy ci chcą odreagować obecną sytuację polityczno-społeczną, ale i oni w końcu poczują się znużeni.


Pierwszy tom „Komiksów na NIE” to zbiór krótkich form Dąbrowskiego publikowanych w lewicowym tygodniku „Nie”. Już samo to o czymś świadczy. Antypolityczne komiksy pod flagą którejkolwiek strony sceny politycznej tracą wszelką wiarygodność. O fabule trudno jest tutaj rzec coś więcej, bo album zbiera krótkie humoreski, czasem zabawne, częściej nie. Plujące jadem już właściwie nie w politykę czy idee, a dla samego plucia jadem. Z „Komiksami na NIE” jest jak z samym „Nie”: zależy im tylko na skandalu. Treść jest więc mniej więcej taka, że dostaje się najróżniejszym politykom, na szczęście nie według konkretnych partii etc., tylko z powodu danych sytuacji. Dąbrowski komentuje w ten sposób wiele spraw znanych z mediów, wiele zachowań i postaw. Jest przy tym antyklerykalny – i trudno mu się dziwić, kiedy sami księża dostarczają afer do obśmiania, gorzej jest gdy wkracza na tematy wiary, bo nie zachęca do merytorycznej dyskusji, a jedynie atakuje, jakby brak mu było argumentów czy odwagi do zaczęcia wymiany zdań – o skłonieniu do myślenia tym bardziej nie ma tu mowy.

 

Oczywiście satyra uprawiana przez Dąbrowskiego ma też swoje dobre strony. Jest cięta, ostra, wulgarna, czasem brutalna, obrazoburcza i prosta. Bywa, że nie śmieszy, zdarza się, że autor prezentuje short, który wygląda na usilnie wymyślony – brak pomysłu rzuca się wręcz w oczy – ale znajdziecie tutaj też sporo przykładów udanych żartów polityczno-społecznych. Co więcej mnóstwo z nich pozostaje aktualnych po dziś dzień, szczególnie te odnoszące się do katastrofy Smoleńskiej, zachowań Jarosława Kaczyńskiego i Antoniego Macierewicza.


Jedna rzecz pozostaje jednak niezawodna niezależnie od tego, jaki rodzaj komiksu tworzy Dąbrowski, a są nią oczywiście ilustracje. Zaczynając od bezbłędnie uchwyconych twarzy znanych osobistości, na klimatycznych, cartoonowych rysunkach jako takich kończąc. Wszystko to wygląda znakomicie, co zresztą widać już po samej okładce. Środek oczywiście jest czarno-biały, ale do tego czytelnicy Dąbrowskiego powinni się już przyzwyczaić, a taka forma nie odbiera przecież im uroku. Jeśli więc lubicie komiksy Ryśka, będziecie zadowoleni, ale jeśli nie przekonał Was do tej pory, i tym razem nie kupi Waszych serc.

Komentarze