All-Star Batman #1: Mój największy wróg - Scott Snyder, John RomitaJr., Declan Shalvey


SUPERIOR BATMAN


Jeśli chodzi o Odrodzenie, najbardziej liczyłem na opowieści o dwóch bohaterach: Supermanie i Batmanie. Może to i mało oryginalnie podejście, ale jedną z serii o Człowieku ze Stali stworzył Dan Jurgens, legendarny scenarzysta, którego opowieści z lat 90. XX wieku odmieniły tego bohatera, natomiast Człowiek Nietoperz z New 52 pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie. Z nich wszystkich najbardziej moją uwagę przykuł. „All Star Batman”. Powodów, poza powyższymi było kilka: scenariusz tej serii napisał Scott Snyder, autor przygód Batmana z New 52, co stanowiło poniekąd gwarancję dobrej zabawy, za stronę graficzną odpowiedzialny był natomiast jeden z moich ulubionych rysowników, John Romita Jr. I co z tego wyszło? Udana, odświeżająca serię opowieść, będącą taką batmanowską wersją „Superior Spider-Mana” zmieszanego z „Kick Assem”.


Batman. Człowiek Nietoperz. Zamaskowany Krzyżowiec. Mroczny Rycerz. Obrońca Gotham, ale czy tylko Gotham? Kiedy po kolejnym ataku Two-Face’a Harvey Dent doradza Batmanowi jak wyeliminować złą część jego osobowości, bohater zabiera go do ośrodka, który może to zrobić. Niestety w trakcie podróży Two-Face wciela w życie swoje własne plany. Ponieważ dzięki własnej sieci zna wszystkie grzechy ludzi popełnione w tak rzeczywistości, jak i w Internecie, decyduje się wykorzystać tą wiedzę i składa obywatelom propozycję: jeśli go uwolnią i zajmą się Mrocznym Rycerzem, zostaną wynagrodzeni pieniędzmi szefów trzech największych organizacji przestępczych Gotham, jeśli nie, wszystkie ich brudy zostaną ujawnione. Samolot Batmana zostaje zestrzelony w środkowych stanach USA, od celu dzieli ich 800 km. Jak jednak mają tam dotrzeć, kiedy na bohatera polują wszyscy – nie tylko gangsterzy mordercy i szaleńcy, ale nawet zwykli ludzie – a on sam nie może już ufać ani Gordonowi, ani nawet Alfredowi? Do tego do akcji wkraczają też wspomniani mafijni szefowie, a Mroczny Rycerz pozostaje odcięty od swoich gadżetów. Czy z pomocą nowego ucznia, a także dobrej części osobowości Two-Face’a (o ile ta rzeczywiście jeszcze istnieje) ma jakiekolwiek szanse na przetrwanie i naprawienie obecnej sytuacji?


Mimo iż imprint All Star powstał, żeby autorzy w jego ramach snuli opowieści niezwiązane z obowiązującym kanonem, niniejszy album zachowuje ciągłość fabularną z innymi tytułami Odrodzenia (jego akcja rozwija wątki z prologu do „Jestem Gtoham”). Co ciekawe, jednocześnie kontynuuje młodą, bo młodą, ale jednak tradycję Millera z „All Star Batman i Robin”, choć zarazem w żadnym momencie nie jest jego kontynuacją. Jeśli już, to ideologiczną, gdzie więcej jest brutalności (także w działaniach bohaterów) niż w głównonurtowych opowieściach. To ostatnie doskonale podkreślają ilustracje Romity Jr., który może pochwalić się opinią mistrza od ukazywania wszelkich urazów, ran i dosłownej przemocy. Krew na stronach tego albumu leje się często i obficie, bohaterowie są poniewierani i ranieni coraz mocniej, a autorzy nie zamierzają odpuścić im ani na chwilę.

 

Wszystko to bardziej niż klasyczne historie z Batmanem przypomina gangsterskie kino drogi. Czasem nawet w stylu Tarntino. Romita Jr. przemycił tu sporo klimatu z rysowanego przez siebie „Kick Assa”. Fabularnie album nie jest zbyt wymagający, Snyder zrezygnował ze spokojniejszych momentów na rzecz nieustającej akcji. Pościgi, strzelaniny, ciągłe pojedynki, nieustające zagrożenie i padające coraz trupy – dokładnie to czeka tutaj na Was. Na dodatek opowiedziane w iście filmowy sposób (dosłownie, ale o tym musicie przekonać się już sami). I jak pisałem na wstępie, pod pewnymi względami historia ta przypomina mi „Superior Spider-Mana”.  Dlaczego? Mamy nieco zmienionego, brutalniejszego, ale jednak dobrze nam znanego bohatera, plejadę doskonale rozpoznawalnych wrogów, nieco odświeżenia… Nawet podtytuł dość jasno kojarzy się z „Superiorem”.


I chociaż o „All Star Batman” naczytałem się wiele złego, muszę powiedzieć, że to naprawdę udany komiks. Inny, niż pozostałe tytuły z Nietoperzem w roli głównej ukazujące się właśnie na naszym rynku, mający swoje minusy (nawet Romita Jr. dziwnie przedstawia niektóre postacie – choćby Killer Croca), ale na pewno warty poznania. Nie tylko przez miłośników Mrocznego Rycerza.

Komentarze