Dobra córka - Karin Slaughter


RZEŹNIA U KARYNY


Karin Slaughter – czy jak żartobliwie nazywam ją na własny użytek Karyna Rzeźnicka – nie jest wielką pisarką. Ot wyrobniczka pisząca thrillery, a jak wiadomo poziom tego gatunku do wysokich nie należy. „Dobra córka” też nie wybija się jakoś ponad inne, podobne dzieła. To po prostu kolejny dreszczowiec kurczowo trzymający się powielanych od lat schematów.


Zaczyna się, oczywiście, od zbrodni – a właściwie kilku zbrodni. Rok 1989. Rodzina Quinnów, rodzice z dwoma nastoletnimi córkami, znalazła się w ciężkiej sytuacji. Ojciec pracujący jako adwokat, zajmujący się (łagodnie mówiąc) niezbyt popularnymi sprawami, znów zyskał kilku wrogów, kiedy wybronił w sądzie niewinnie aresztowanego czarnoskórego mężczyznę. W konsekwencji nieznani sprawcy podpalają jego dom, a Quinnowie tracą dorobek całego życia. Ale nawet kiedy znajdują chwilowe schronienie, nie są wolni od kłopotów. Pod nieobecność głowy rodziny, matka i dziewczynki zostają napadnięte. Przestępcy chcą ukraść ich pieniądze, których te zresztą nie mają, jednak wszystko idzie nie tak. Matka zostaje zabita, a nastoletnie Charlotte i Samantha, które rozpoznają napastników, skazane na pewną śmierć. Charlotte udaje się uciec, Sam zostaje postrzelona i zakopana żywcem. Jest w stanie wydostać się z grobu, jednak skutki tego wydarzenia, nigdy już jej nie opuszczą.

28 lat później drogi sióstr rozeszły się, jednak tragiczne wydarzenia, połączą je na nowo. W ich dawnej szkole dochodzi do morderstwa, świadkiem którego jest prowadząca w rodzinnym miasteczku własną kancelarię Charlotte. Na dodatek jej ojciec znów wikła się w sprawę budzącą wielkie kontrowersje. Gdy kolejna tragedia dotyka osobiście ją i Samanthę, siostry łączą siły by zrozumieć to, co się stało, a przy okazji odkryją prawdę o tym, co wydarzyło się przed laty…


„Dobra córka” to thriller, który nie cierpi na nadmiar oryginalności. I nie tylko jeśli zestawić go z innymi dziełami gatunku, bo to już rozumie się samo przez się – niestety, ale współczesne dreszczowce zjadają swój własny ogon i tylko najwytrwalsi są w stanie wciąż je czytać – ale też i na tle twórczości Slaughter. Autorka po raz kolejny przedstawia nam trudne rodzinne relacje, konieczność współdziałania wbrew podziałom itd., itd. Było to w jej poprzednich książkach, jest też teraz – schemat nie zostaje przełamany. Ani też wzbogacony. Podobnie rzecz ma się ze schematami gatunkowi. Jest zbrodnia – mam wrażenie, że modna w ostatnich latach, bo spotkałem multum tego typu historii – sprzed sprzed lat, jest próba rozwiązania tajemnic… Reszty można się domyślić, bo wszystko to już było. Po wielekroć.


Może więc stylistycznie jest niezwykle? Też nie. Jeśli czytaliście jeden kobiecy thriller, to jakbyście czytali wszystkie. Slaughter na tym polu niczym się nie wyróżnia, może wolniej od innych rozwija swoją akcję i czasem usilnie stara się nami poruszyć poprzez nadmierną brutalność, podając wszystko wprost, zamiast zostawić naszej wyobraźni, przez co nie robi to zbyt dużego wrażenia. Czyta się to wszystko nieźle, znajdą się ze dwie sceny z napięciem, ale „Dobra córka” to kolejna powieść tylko dla miłośników autorki – albo też zagorzałych fanów thrillerów.

Komentarze