B.B.P.O: 1946-1948 - Mike Mignola, John Arcudi, Joshua Dysart, Paul Azaceta, Gabriel Ba, Fabio Moon, Max Fiumara

Z ARCHIWUM BBPO

Ledwie miesiąc temu na rynku pojawiło się zbiorcze wznowienie dwóch pierwszych tomów opus magnum Mike’a Mignoli, „Hellboya”, a już w ręce czytelników trafia kolejne dzieło tego artysty. „BBPO: 1946-1948” bo o nim mowa to spin-off przygód Piekielnego Chłopca, przedstawiający wczesne lata karier jego „ojca”, Bruttenholma. Wszyscy jednak, którzy dali się zauroczyć głównej serii, także i tym razem będą zachwyceni, bo „BBPO” to wprost rewelacyjny album, oferujący wszystko to, co w „Hellboyu” najlepsze.


Rok 1944. Niemcy prowadzą swoje chore eksperymenty na ludziach. Kobieta, którą się „zajmują” nie jest jednak człowiekiem. Udaje się ją poskromić, ale lekarzom pozostaje jedynie mieć nadzieję, że wiedzą, co robią…
Dwa lata później Trevor Bruttenholm przybywa do zrujnowanego wojną Berlina. Konflikt wprawdzie dobiegł końca, ale miasto jest w opłakanym stanie, ludzie głodują, a wojska rosyjskie, jak to mają w zwyczaju, wprowadzają własny porządek i siłą odbierają „reparacje”. Co w takim miejscu robi amerykański profesor? Jako przedstawiciel nowopowstałego BBPO (Biura do Badań Paranormalnych i Obrony) zajmuje się tropieniem wszelkich okultystycznych działalności, a naziści byli w nich ekspertami. Nic więc dziwnego, że na ich terenie wciąż odkrywane są kolejne niezwykłe rzeczy. On i towarzyszący mu żołnierze mają zebrać i uporządkować dane na ich temat. Nie wiedzą jeszcze z jakim zagrożeniem przyjdzie im się zmierzyć…


Oczywiście to nie jedyna przygoda Bruttenholma jaką znajdziecie w tym tomie. Poza nią (wydaną kiedyś w Polsce w samodzielnym albumie) czekają na Was także jeszcze dwie inne miniserie, shorty z początków kariery profesora i mnóstwo (blisko 60 stron) dodatków w postaci szkiców z komentarzami. To wszystko jednak niemiałoby jednak najmniejszego znaczenia, gdyby treść nie stała na wysokim poziomie. Na szczęście Mignola po raz kolejny nie zawiódł, choć muszę przyznać, że miałem pewne obawy co może z tego wyniknąć.


Dlaczego? Po pierwsze dotychczas, poza drobnymi wyjątkami, Mike Mignola sam pisał scenariusze „Hellboya”. Tym razem w znacznym stopniu pomogli mu John Arcudi („Lobo/Maska”) i Joshua Dysart. Poza tym graficznie także zaszła duża zmiana – większa nawet niż w przypadku późnych przygód Piekielnego Chłopca rysowanych przez innych artystów. A jednak całość jest równie dobra, co one. Zagadki są ciekawe, akcja znakomicie poprowadzona, niepokojąca atmosfera pierwowzoru także została zachowana. Komiksy wchodzące w skład tego tomu czyta się naprawdę znakomicie, ale i z wielką przyjemnością ogląda. Są tu prace cartoonowe, stylizowane na Mignolę, są też brudne i bardziej autorskie, ale za każdym razem udane.


Jeśli polubiliście „Hellboya”, „BBPO” powinniście poznać koniecznie. Podobnie zresztą, jeśli do gustu przypadło Wam „Z archiwum X”, bo to bardzo zbliżona opowieść. Polecam - oby więcej było takich nowości na naszym rynku.


Komentarze