KIEDY
SŁODYCZ ZMIENIA SIĘ W MROK
W najnowszy, jedenastym już tomie
serii "My Little Pony - Mój Kucyk Pony: Przyjaźń to magia" na
czytelników po raz kolejny czekają dwie krótsze historie o sympatycznych,
kolorowych bohaterach. Jeśli bawiliście się dobrze czytając poprzednie tomy,
także i teraz czeka na Was mnóstwo słodkiej, udanej rozrywki dla dzieci, która
jednocześnie ma przecież tak wielu dorosłych fanów. Gotowi na nią?
Dwie historie, różni bohaterowie,
rożne problemy, ale podobne skutki. Jak zwykle w obu przypadkach zaczyna się
niewinnie, a potem w życie Kucyków wkraczają mrok i problemy. I to jakie.
W pierwszej opowieści nasze kucyki
wracają właśnie z Abyssinii, kiedy nagle natrafiają na coś, co robi
"chlusty" i "bulbule" - w skrócie gorące źródła. Niby nic w
tym niezwykłego, jednak woda pojawiła się tu właściwie znikąd w ciągu kilku
zaledwie dni. Czyżby powstały naturalnie? Bohaterowie myślą, że tak, dlatego
wyzbywają się ostrożności i zaczynają zabawę. I wszystko byłoby pięknie, gdyby
potem nie zaczęły się dziwnie zachowywać, a w ich świat wkradł się niebezpieczny
mrok...
W drugiej opowieści z Ponyville
zaczynają się wybory burmistrza. Każdy spodziewa się, że wygra je dotychczasowa
Pani Burmistrz, jednak pojawia się kontrkandydat - Filthy Rich. Jak potoczy się
ich wspólna rywalizacja?
Jeśli czytaliście jakiś z komiksów
"My Little Pony", wiecie czego się spodziewać i po tym. Z podobnymi
dziełami tak to już jest, że wystarczy poznać jedno z nich, a zna się
wszystkie. Czy to źle? Przeciwnicy powiedzą, że tak, bo nie ma w tym żadnej
świeżości, fani będą odmiennego zdania, bo w końcu dostaną kolejną porcję tego,
na co czekają i liczą. A na co mogą liczyć ci, którzy "Przyjaźń to
magia" jeszcze nie znają?
Przede wszystkim na mnóstwo
kolorowej, cukierkowej słodyczy, rozpisanej na infantylne, ale urocze opowiastki
pełne humoru. Nie brak tu także czegoś ponad to, bo twórcy serii lubią
żonglować popkulturowymi motywami i parodiować je. Do tego dochodzą proste,
niemniej sympatyczne przygody i przyjemna, cartoonowa i tak barwna, że aż
bijąca po oczach szata graficzna. Samo wydanie przedstawia się bez zarzutu,
mamy tu w końcu twardszą oprawę i dobry, kredowy papier. Miłośnicy "My
Little Pony" powinni poznać komiksy, bo są naprawdę udane. Tak samo, jak
wszelcy miłośnicy takiej słodyczy. Im ta seria się spodoba.
Komentarze
Prześlij komentarz