WIĘCEJ
FISTASZKÓW
Niezaprzeczalnie kolekcja
zbiorczych wydań pasków z serii "Fistaszki" to jedna z najlepszych
tego typu publikacji dostępnych na naszym rynku. Zachwyca już sama edycja, bo
każda część to solidnej grubości (ok 350 stron) tom zamknięty w twardej oprawie
i uzupełniony o wstępy przygotowane przez różne osobistości głównie z
komiksowych kręgów. Zachwyca też kompleksowość, bo mamy tu najbardziej kompletny zbiór komiksów
codziennych (to w końcu już 18 tom, a będzie ich jeszcze siedem), jaki trafił
na półki polskich sklepów. Ale przede wszystkim zachwyca jakość, bo dzieło
życia Charlesa M. Schulza to jedno z absolutnych arcydzieł, aktualnych i równie
świeżych teraz, co przed laty. Jeśli więc jeszcze go nie znacie, najwyższa pora
to zmienić, bo każdy miłośnik komiksu zdecydowanie powinien mieć je w swojej
kolekcji.
Co dzieje się w tym tomie? Jak to w
przypadku pasków bywa, akcja jest ograniczona najczęściej do krótkich skeczy, a
nawet jeśli historia jest bardziej rozbudowana, każda jej część i tak jest autonomicznym
tworem. A jako że publikowany był w formie codziennej, treść obejmuje właściwie
każdy dzień w roku. Bohaterowie grają w baseball, puszczają latawce, Snoopy jak
zwykle pisze swoją twórczość, pomaga też w pisaniu walentynek, ale jego
reinterpretacja klasyki nie każdemu przypada do gustu. Gdy nadchodzi Halloween
dzieci biegają za cukierkami, ale czasem zdarza się zapomnieć tradycyjnej
formułki proszenia o słodycze, w zimę, oczywiście, lepią bałwana, w międzyczasie
wybierają się także na obóz – pytanie tylko czy dopisze pogoda. A gdzieś w tym
wszystkim pojawiają się punki, kometa i wiele, wiele więcej!
"Fistaszki", jak wiele
podobnych komiksów, to twór satyryczny. Śmieszą, mają bawić, ale nie jest to
pusty śmiech wywoływany przez tanie dowcipy. "Fistaszki" to humor inteligentny,
nieco bardziej wymagający niż typowy, ale o wiele bardziej satysfakcjonujący.
Poza tym atrakcyjna jest też sama treść, przygody, które przeżywają bohaterowie
- tak bliskie nam wszystkim, nie ważne jak mocno przepuszczone byłyby przez
krzywe zwierciadło - a także same postacie. Każda z nich jest bowiem wyrazista,
interesująca i niepowtarzalna. Bardziej archetypiczna niż realna, to prawda,
ale tego właśnie oczekujemy od trafnej satyry.
Całość co prawda dotyczy przede
wszystkim amerykańskiej codzienności, jednak ma przełożenie także na nasze
realia. Nie zawiedzie się więc nikt, kto liczy na dobrą i mądrą zabawę dla
odbiorców niezależnie od wieku, płci czy narodowości. Do tego całość jest
znakomicie narysowana. Prosto, nie ma co temu przeczyć, często wręcz
minimalistycznie, ale absolutnie rewelacyjnie. Tak więc, bez zbędnego
przedłużania, jak zwykle polecam bardzo, bardzo gorąco. Każdemu. Aż szkoda, że
"Fistaszki" ukazują się tylko dwa razy do roku.
Komentarze
Prześlij komentarz