Fistaszki zebrane 1985-1986 - Charles M. Schulz

WIĘCEJ FISTASZKÓW


Niezaprzeczalnie kolekcja zbiorczych wydań pasków z serii "Fistaszki" to jedna z najlepszych tego typu publikacji dostępnych na naszym rynku. Zachwyca już sama edycja, bo każda część to solidnej grubości (ok 350 stron) tom zamknięty w twardej oprawie i uzupełniony o wstępy przygotowane przez różne osobistości głównie z komiksowych kręgów. Zachwyca też kompleksowość, bo  mamy tu najbardziej kompletny zbiór komiksów codziennych (to w końcu już 18 tom, a będzie ich jeszcze siedem), jaki trafił na półki polskich sklepów. Ale przede wszystkim zachwyca jakość, bo dzieło życia Charlesa M. Schulza to jedno z absolutnych arcydzieł, aktualnych i równie świeżych teraz, co przed laty. Jeśli więc jeszcze go nie znacie, najwyższa pora to zmienić, bo każdy miłośnik komiksu zdecydowanie powinien mieć je w swojej kolekcji.


Co dzieje się w tym tomie? Jak to w przypadku pasków bywa, akcja jest ograniczona najczęściej do krótkich skeczy, a nawet jeśli historia jest bardziej rozbudowana, każda jej część i tak jest autonomicznym tworem. A jako że publikowany był w formie codziennej, treść obejmuje właściwie każdy dzień w roku. Bohaterowie grają w baseball, puszczają latawce, Snoopy jak zwykle pisze swoją twórczość, pomaga też w pisaniu walentynek, ale jego reinterpretacja klasyki nie każdemu przypada do gustu. Gdy nadchodzi Halloween dzieci biegają za cukierkami, ale czasem zdarza się zapomnieć tradycyjnej formułki proszenia o słodycze, w zimę, oczywiście, lepią bałwana, w międzyczasie wybierają się także na obóz – pytanie tylko czy dopisze pogoda. A gdzieś w tym wszystkim pojawiają się punki, kometa i wiele, wiele więcej!


"Fistaszki", jak wiele podobnych komiksów, to twór satyryczny. Śmieszą, mają bawić, ale nie jest to pusty śmiech wywoływany przez tanie dowcipy. "Fistaszki" to humor inteligentny, nieco bardziej wymagający niż typowy, ale o wiele bardziej satysfakcjonujący. Poza tym atrakcyjna jest też sama treść, przygody, które przeżywają bohaterowie - tak bliskie nam wszystkim, nie ważne jak mocno przepuszczone byłyby przez krzywe zwierciadło - a także same postacie. Każda z nich jest bowiem wyrazista, interesująca i niepowtarzalna. Bardziej archetypiczna niż realna, to prawda, ale tego właśnie oczekujemy od trafnej satyry.


Całość co prawda dotyczy przede wszystkim amerykańskiej codzienności, jednak ma przełożenie także na nasze realia. Nie zawiedzie się więc nikt, kto liczy na dobrą i mądrą zabawę dla odbiorców niezależnie od wieku, płci czy narodowości. Do tego całość jest znakomicie narysowana. Prosto, nie ma co temu przeczyć, często wręcz minimalistycznie, ale absolutnie rewelacyjnie. Tak więc, bez zbędnego przedłużania, jak zwykle polecam bardzo, bardzo gorąco. Każdemu. Aż szkoda, że "Fistaszki" ukazują się tylko dwa razy do roku.

Komentarze