GDYBY
JANEK KOZA RYSOWAŁ "TYTUSA"
Wydawnictwo Komiksowe milczało
długi czas. Od kiedy we wrześniu 2017 roku wydało całkiem udany album
"Tam, gdzie rosły mirabelki", nie ukazała się żadna nowa publikacja z
logo wydawcy. Aż do dziś, bo właśnie na księgarskie półki trafiły dwa nowe
komiksy. Pierwszym z nich jest kolejne dzieło Spella, autora pamiętnych
"Przygód Stasia i złej nogi", drugim ten właśnie album - "Ta
małpa poszła do nieba", realistyczno-absurdalna opowieść o stracie,
utrzymana w typowej dla współczesnego komiksu polskiego manierze.
Janek to dobry fachowiec, wszystko
naprawi, ale w życiu mu się nie poszczęściło. Wraz z żoną nie mógł mieć dzieci,
adoptowali więc małpę Małpgosię, jednak doszło do wypadku. Nożyczki, chwila
nieuwagi i tragedia gotowa. Zrozpaczeni rodzice musieli zabrać córkę do
weterynarza, nawet nie pochowali jej w poświęconej ziemi. Teraz ciągle zmagają
się z bólem po starcie i przytykami ze strony ludzi. Czy ich życie kiedykolwiek
wróci do normalności? Co jeszcze przyniesie im los? I czy małpa może pójść do
nieba?
Każdy fan rodzimych opowieści
graficznych wie, że współczesne dokonania na tym polu są dość specyficzne.
Szata graficzna najczęściej wygląda w nich, jak w niszowych dziełach -
oszczędna, brudna i nie dbająca o jakiekolwiek zasady. Treść też jest mało
mainstremowa, bo albo porusza ważkie i ciężkie tematy, albo zbacza w stronę
realizmu magicznego i eksperymentów z formą i treścią. "Ta małpa poszła do
nieba" też taka jest, o czym zresztą mogliście przekonać się z samego
powyższego opisu fabuły.
Całość, jako historia małpy, którą
jedni traktują jak własne dziecko, podczas gdy inni takie podejście uznają za
grzech i bluźnierstwo, od samego początku przypomina przygody "Tytusa,
Romka i A'Tomka", szczególnie "Księgę XXV", gdzie nasz
człekokształtny bohater chce posiąść duszę. Graficznie też całość nieraz
przypomina opus magnum Papcia Chmiela. Oczywiście jest to osadzone w szarych,
polskich realiach. Nieco PRL-owskich w swym klimacie, trochę stereotypowych,
ale nadal dość mocno prawdziwych. Połączenie ich z surrealistycznymi wątkami i
poważną, poruszającą treścią daje interesujący efekt.
Sama treść jest ciekawa, może nie
skłania do myślenia tak bardzo, jakbym tego oczekiwał, jednak nie ma w niej
pustki. Całość ma też intrygujący klimat, a szata graficzna znajdująca się
gdzieś na styku stylów Papcia Chmiela i Janka Kozy ma w sobie to coś. "Małpa”,
jak chyba każda pozycja z serii Nowy Komiks Polski warta jest uwagi. Nie jest
to może arcydzieło, niemniej autorka pokazała, że nawet bez przełamywania
obowiązujących schematów wciąż można zrobić dobry komiks. Ja ze swej strony
polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz