PISLAMIŚCI
Ileż to już razy Likwidator
rozliczał się z członkami PiS-u? Kiedy tylko politycy tej partii byli choć
trochę obecni na scenie politycznej, Dąbrowski - jak i całej reszty zresztą -
nie oszczędzał ich ani odrobinę. W ostatnim czasie ma jednak szerokie pole do
popisu, bo od chwili katastrofy Smoleńskiej zaczął się istny medialny cyrk
pełen spisków i dziwnych teorii. Fakt objęcia przez tę partię władzy nad krajem
i ostatnie wydarzenia stały się niemalże rajem dla satyryków. Już samo to
gwarantowało, że nowy tom "Likwidatora" będzie udany, ale dodajmy do
tego fakt wycinki puszczy przez naszego ministra środowiska (nasz uśmiechnięty
morderca jest w końcu ekoterrorytą) szykowała się prawdziwa uczta. Szkoda więc,
że Dąbrowski nie wykorzystał potencjału i stworzył po prostu jeszcze jeden taki
sam album, płytki, naiwny, jednostronny i intelektualnie wręcz upośledzony - ot jak poglądy (sprzeczne z czynami - bo czyż taki wojujący ekolog drukowałby swoje komiksy na papierze, mordując setki drzew? albo, w przypadku Likwidatora, palił, strzelał i wysadzał wszystko wokoło, gdy produkcja choćby amunicji. którą zużywa tonami, wyniszcza środowisko?), które u podstaw dobre, w wykonaniu Dąbrowskiego stają się parodią tego, co chce on reprezentować.
Polska roku 2033 po kolejnym
wygraniu wyborów przez PiS. Media publiczne nadal realizują misję propagandową,
kler ma wielką władzę, a krajem nieformalnie rządzi prezes. Prezydent to
jedynie marionetka w jego rękach. Jak żyje się tu ludziom? Może nie lepiej, niż
za rządów totalnej opozycji, ale na pewno godniej i dumniej. Tak przynajmniej
powtarzają politycy, dla których liczy się tylko władza– Polaków przekupują zaś
ich własnymi pieniędzmi wypłacanymi w ramach programu 100+. Czemu Likwidator
nic z tym nie robi? Kto to wie. Kiedy jednak minister środowiska zaczyna
wycinać puszczę pod pretekstem walki z kornikiem, nasz zamaskowany terrorysta
wkracza do akcji, chcąc raz na zawsze rozliczyć się PiSlamistami. Ale i z
Islamistami także zrobi przy okazji porządek…
Kto czytał choć jeden komiks o
Likwidatorze, ten doskonale wie czego się spodziewać po tym. Bo o tej serii
prawda jest taka, że - nawet w tym drobnym wyjątku, jakim była "Zielona
gwardia", komiks bardziej złożony i przesycony emocjami - sprawdza się tu
reguła "znasz jedną część, to jakbyś znał wszystkie". Tym natomiast,
którzy jednak wcześniej nie zetknęli się z uśmiechniętym terrorystą, przybliżę
nieco temat.
Otóż "Likwidator" to
seria brutalna, wulgarna i nieuznająca żadnych świętości. Główny bohater tak
kocha przyrodę, jak nienawidzi tych, którzy ją dewastują plus wszelkiej władzy.
Konsekwentnie morduje więc polityków, duchownych, przedstawicieli służb itd.,
itd., itd. Z tym, że to "konsekwentnie" należy traktować bardzo
swobodnie, bo na przestrzeni kolejnych tomów Likwidator morduje wciąż te same
znajome twarze. Czasem ten brak spójności razi, ale taki już "urok"
tej serii. Do tego mamy ciągłe wulgaryzmy, obrażanie prawie każdego - i tu kluczowe jest to prawie właśnie (co jest niestety
bardzo infantylne i wybiórcze do bólu, pokazujące brak konsekwencji ale i wyprane z wagi, płytkie spojrzenie bez szerszej perspektywy) i poglądy, które rażą skrajną naiwnością, brakiem logiki i niekonsekwencją: ot choćby to wieczne mówienie o świętej wolności jednostki - tak, jednostka powinna być wolna, ale Dąbrowski, jak jemu podobni, wolność widzi nie w faktycznej wolności tej jednostki, a w wyznawaniu takich samych "zasad", jakie wyznaje on. Podobnie śmiesznie wypada to, jak Likwidator mówi o braku przynależności do danej nacji, kraju etc., po czym oświadcza, że nie jest Polakiem, a Europejczykiem. Brawa, tylko się klepnąć w czoło. A takich "smaczków" jest o wiele więcej.
Autor poprzez samego bohatera kreuje się na samotnika,
co ma podkreślić jego indywidualizm, ale z indywidualizmem nie ma nic
wspólnego. Jest takim samym lemingiem – także intelektualnym – jak wszyscy,
których wyśmiewa. Cała ekologia Likwidatora, jak i Dąbrowskiego to nic innego,
jak ich wiara w to, że są ekologami – a nie wiara w samą ekologię, z którą nie
mają nic wspólnego. Co gorsza – bo uważam, że trzeba dbać o środowisko – Dąbrowski potrafi zbrzydzić troskę o naturę i zniechęcić do bycia ekologiem, który w
jego wykonaniu, w tym, co sam autor reprezentuje jako "ekolog", jest kimś ułomnym, niezdolnym do logicznego myślenia ani zrobienia
niczego dobrego dla środowiska. Jednocześnie wykrzykując swoje poglądy, obaj - autor i
jego kreacja - chcąc to robić przy użyciu siły, jedynie obnażają jak słabi są i
oni sami, i te poglądy właśnie. Poglądy jasno pokazujące, że Dąbrowski
przeczytał kilku myślicieli, ale niewiele z nich zrozumiał. Wziął więc to, co
wydaje mu się, że zrozumiał – a kluczowe jest właśnie to „wydaje się” – i szafuje
tym, nie widząc, jak błaźni się na każdym kroku. Tak samo jak swoją naiwność
polityczną, która jest wręcz żałośnie śmieszna. A co do śmieszności… Dąbrowski obdarza
bohaterów konkretnymi cechami, poglądami, przekonaniami i ukrytymi za nimi jego
zdaniem motywami, by je wyśmiać, a tak naprawdę pokazuje tym siebie –
człowieka, który z tym, co mówi, co chce reprezentować i pokazywać, tak
naprawdę nie ma żadnych wspólnych elementów, poza tymi, które lubi sobie
wyobrażać. Kryje się za nimi, jak za tarczą, byle nie pokazać, jak płytki,
płaski, naiwny, niekonsekwentny i nielogiczny jest w tym wszystkim, ale takim
działaniem jeszcze mocniej to podkreśla.
Ale za to całość jest sympatycznie narysowana. Dąbrowski może i operuje prostą kreską, kolor (który tu,
w czarno-białym druku występuje raczej jako cienie) kładzie niechlujnie i
zdarzają mu się potknięcia, ale dobrze parodiuje twarze
znanych ludzi. I to się ceni.
Szkoda, że tylko tyle. Kiedyś "Likwidator" miał jakieś fabuły, był mniej ograniczony i choć tak samo naiwny w swej pseudo-ekologii, jak i teraz, fakt, że dostawało się ogółowi sceny politycznej - a ci po lewo, po prawo i w środku także zasługują na obśmianie ich tak samo, bo niczym się nie różnią - pozwalał w tym wszystkim znaleźć coś dla siebie. Niestety po "Zielonej Gwardii" stracił Dąbrowski zdolność do opowiadania historii, więc wciąż serwuje nam te same "żarty" i sarkania, bez żadnej treści. Za to z coraz większą naiwnością.
Ciekawostką jest fakt, że Dąbrowski obecnie kumpluje się z Giertychem. To tyle jeśli chodzi o anarchizm autora
OdpowiedzUsuń