LOBO
W ŚWIECIE BAŚNI
Skottiego Younga możecie kojarzyć,
jako twórcę zabawnych alternatywnych okładek komiksów Marvela utrzymanych w
stylistyce, którą mangacy określają mianem SD – super deformed. Jaki jest
jednak z niego scenarzysta? O tym możecie przekonać się, sięgając po jedną z
jego najbardziej znanych prac, prześmiewcze i krwawe „Nienawidzę Baśniowa”,
które właśnie ukazało się na polskim rynku. Wiele można powiedzieć o tym
komiksie, ale gdybym miał krótko scharakteryzować z czym tu właściwie mamy do czynienia,
powiedziałbym jednio: Lobo został wpuszczony do świata baśni i nie zamierza
siedzieć tam grzecznie.
Dawno, dawno temu żyła sobie
dziewczynka imieniem Gerturde. Jak na dziecko przystało, uwielbiała zabawki i
bajki i marzyła o niezwykłej krainie pełnej cudów, magii, śmiechu i radości.
Pech chciał, że oto nagle na środku jej pokoju otworzyła się dziura i dziecko
spadło przez nią do Baśniowa – kolorowego miejsca zamieszkanego przez niezwykłe
stwory, gdzie zamki latają na chmurach, a słońce, księżyc i gwiazdy są żywymi
istotami.
Dwadzieścia siedem lat później
Gertrude nadal tu jest i nadal wygląda jak sześciolatka, choć zgorzkniałe,
wredne i brutalne stało się z niej babsko. W towarzystwie gadatliwej muchy,
uzbrojona po zęby, przemierza Baśniowo w poszukiwaniu klucza, który pozwoli jej
wrócić do domu. Na przeszkodzie stoi jej jednak cała masa magicznego
tałatajstwa, więc Gertrude będzie musiała wyeliminować (w krwawy i brutalny
sposób, i z tradycyjnym „Fuj z tym!” na ustach) wszystko, co wejdzie jej w
drogę…
Lubicie „Lobo”? Lubicie zapomniany
już serial animowany „Przyjaciele z wesołego lasu” gdzie zwierzęcy bohaterowie
o sympatycznych pyszczkach giną na różne makabryczne sposoby? „Nienawidzę
Baśniowa” to seria idealna dla Was! Jest krwawo, jest brutalnie i jest
zabawnie. Kobieta w ciele małej dziewczynki z wielką giwerą przemierza świat
pełen niezwykłych istot, tęczy, zamków na chmurach i innego, kolorowego i
często wielkookiego badziewia i chcąc zrealizować swój cel, rozp… wszystko, co
stanie jej na drodze. Plus wszelkiej maści świadków, którzy mieli pecha
widzieć, do czego jest zdolna. Jednych to zniesmaczy i odrzuci, innych
zauroczy. Ja należę do tej drugiej grupy. W końcu wychowałem się na przygodach
„Lobo”, a okładka „Lobo powraca” stała się największym komiksowym szokiem
dzieciństwa i zapadła mi w pamięć chyba już do końca życia.
„Nienawidzę Baśniowa” to lekka, bezkompromisowa
opowieść, która spodoba się miłośnikom takich właśnie niegrzecznych dzieł. Nie ma
tu większej głębi, jest za to świetna zabawa, której dzieciom do rąk, mimo
uroczej, kolorowej, cartoonowej szaty graficznej, bym nie dał. Za to dorosłym
polecam jak najbardziej. Dla odreagowania, do pośmiania się i dla nuty
sentymentu także. Bo, jak w przypadku „Lobo” (wiem, wiem, przesadzam już z tym
porównaniem, ale naprawdę trudno się do ustrzec), to taki komiksowy odpowiednik
muzyki metalowej, z tym, że wywrzaskujący pioseneczki dla dzieci. Mnie to
kupiło.
Komentarze
Prześlij komentarz