ROSE
KONTRA SMOK
Co prawda cała seria
"Gnat" ukazała się w Polsce w trzech zbiorczych tomach imponującej
grubości (każdy to dobre pięćset stron komiksu), to jednak wciąż niewydane pozostały
dodatki do niej. A właściwie całkiem spora masa tych dodatków. Wszelkiej maści
miniserie i oneshoty ukazywały się przez lata, uzupełniając naszą wiedzę na temat
bohaterów czy też pokazując ich dalsze losy. "Rose" należy do tej
pierwszej grupy. I chociaż niewiele wnosi ona do całości, to nadal kawał
dobrego komiksu przygodowo-fantastycznego, po który śmiało można sięgnąć nawet
nie znając głównej opowieści.
Smoki istniały od wieków, a dzięki
ich królowej, pilnującej snów, na świecie panowała harmonia i spokój. Spokoju nie
ma jednak w obecnych czasach, kiedy to żyć przyszło młodej i niepokornej
księżniczce Rose. Gdy straszliwy smok zaczyna pustoszyć wioski Północnej
Doliny, to na jej barki spada odpowiedzialność pokonania go. Dziewczyna nie ma
jednak najmniejszego pojęcia jak mogłaby to zrobić, co gorsza nie wie także, z
czym właściwie przyszło jej się mierzyć. Bo tak naprawdę przeciwnikiem jest tu
ktoś zupełnie inny. Ktoś, kogo ona nie może pokonać – a przynajmniej nie może
bez zapłacenia ceny, która zdaje się być wyższa, niż ktokolwiek gotów byłby
zapłacić…
"Rose" to zarówno ten sam
stary, dobry "Gnat", którego czytelnicy pokochali, a magazyn
komiksowy "Wizard" uznał za jedną ze stu najlepszych historii
graficznych w dziejach, jak i coś nowego, innego. Innego przede wszystkim pod
względem grafiki, bo za ilustrację zabrał się zupełnie nowy autor. Nie zmienił
jednak diametralnie wyglądu całości, dodał jej coś o siebie, taką bardziej
europejską nutę. Nadal jest więc cartoonowo, nadal jest też kolorowo (ale nie
nazbyt, tak by i dzieci, i dorośli także, byli zadowoleni), a całość pozostaje
miła dla oka.
Fabularnie rzecz nie zawodzi. To
tylko dodatek, nic co miałoby większy wpływ na całą historię, ale napisał go
ten sam autor, który "Gnata" stworzył od podstaw. Dlatego charakter
całości został zachowany, a klimat "Rose" zbliżony jest do tego, jaki
prezentowały komiksy z głównej serii. Większych nowości tutaj zatem nie ma,
podobnie, jak rewolucji. Ale jest dobra zabawa na dobrym poziomie. Czasem po
prostu nic więcej nie potrzeba i tak właśnie jest w tym konkretnym przypadku.
Miłośnikom "Gnata"
polecać nie muszę - i tak sięgną. Choć gdyby jednak byli jacyś nieprzekonani do
spin-offu, polecam, bo jest tego wart. Stanowi bowiem dobre uzupełnienie serii
i ma swój urok. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że ukażą się też inne części
tej historii, bo na chwilę obecną niestety nic na to nie wskazuje.
Komentarze
Prześlij komentarz