NAMIĘTNY
HORROR
Przesycona erotyką i mrokiem manga
graficznie utrzymana w klimatach „X” Clampa – tak w skrócie można podsumować
najnowszy tytuł od Waneko, „Herezję miłości”. Chociaż manga ta zdaje się być
skierowany głównie do płci pięknej, także mężczyźni znajdą tu coś dla siebie.
Przede wszystkim jednak to niezła, nastrojowa fantastyka, która na razie na
kolana nie powala, jednak ma szansę stać się nim naprawdę ciekawym.
Yoshino nie ma łatwego życia, choć
można by sądzić inaczej. Od najmłodszych lat, kiedy tylko jakiekolwiek kłopoty
czy niebezpieczeństwo zbliżały się do niej, w tajemniczy sposób wychodziła z
nich obronną ręką. Jej matka niemal poroniła, potem dziewczynka cudem uniknęła
kilku incydentów, które mogły mieć poważne skutki, a także napaści przez
przestępcę. Nawet kiedy jej rodzice zginęli w wypadku, ona wyszła z niego bez
szwanku. Teraz jednak, jako sierota, tuła się od jednej rodziny do drugiej, a
wszędzie jest molestowana i wykorzystywania. Mając dość, postanawia odebrać
sobie życie, ale i przed tym zostaje ocalona. Aż pewnego dnia wszystko zmienia
się, gdy na wyprzedaży znajduje księgę do przywoływania demonów. Odprawia
rytuał i pojawia się on – Belial. Yoshino jako niezwykle czysta dusza,
pojawiająca się na świecie raz na pięć tysięcy lat, ma szansę na podpisanie nietypowego
cyrografu. Nie umrze wcześniej, jej dusza nie przejdzie we władane demona, jak
to ma miejsce zazwyczaj. Zamiast tego demon będzie cały czas przy niej i
będzie spełniał jej życzenia, ale oczywiście nie za darmo...
Właściwie cały pierwszy rozdział
„Herezji” przypominał mi powieść „Grom” Deana Koontza. Tu i tam dziewczyna od
najmłodszych lat chroniona jest przez tajemniczego wybawiciela, w obu
przypadkach spotykają ją podobne tragedie i w końcu ich drogi schodzą się. W
tym miejscu jednak „Herezja” dopiero zaczyna się rozkręcać, podczas gdy u
Koontza fabuła wkraczał już w ostateczną fazę. I tu manga zaczyna łączyć w
sobie liczne wątki znane z innych dzieł, od zakazanego związku dziewczyny z
paranormalnym bytem, po typową opowieść o zaprzedaniu duszy.
Ale nie obawiajcie się drugiego
„Zmierzchu”. Dzieło Eny Moriyamy to lekka, prosta, ale przyjemna opowieść,
która spodoba się zarówno dziewczynom, jak i chłopakom. Płeć piękna dostanie tu
historię miłośną, dużo namiętności i szatę graficzną typową dla kobiecych mang,
płeć brzydka biuściasta bohaterkę i dużo erotyki, plus porcję akcji. Do tego
dochodzi humor, ciekawy klimat i spora doza mroku. Miłośnicy podobnych rzeczy
będą bardzo zadowoleni. Im polecam z czystym sercem – oczywiście tym
pełnoletnim.
A wydawnictwu Waneko dziękuję za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz