MAŁŻEŃSKIE
PROBLEMY
Daisuke Hagiwara, ilustrator serii
shoujo „Horimiya”, powraca z nową mangą. Tym razem nie jest to wielotomowy
cykl, a zamknięta w jednym, niespełna stupięćdziesięciostronicowym tomiku
opowieść. Jak się pewnie domyślacie jest to zarazem kolejne dzieło przeznaczone
bardziej dla płci pięknej, niż brzydkiej, ale każdy kto lubi dobre, romantyczne
opowieści, nie będzie zawiedziony, sięgając po „Nie odpychaj mnie”.
Shin ma prawie czterdzieści lat na
karku, kiedy bierze ślub z szesnastoletnią Koyuki. Niedoświadczona dziewczyna
nie potrafi odnaleźć się w nowym dla niej życiu, każdy czuły gest męża
przyprawia ją o szybsze bicie serca i rumieniec na twarzy, chce być z nim coraz
bliżej, ale nie potrafi przełamać dzielących ich konwenansów. Chciałaby być tak
dojrzała w związku, jak on, ale nie ma nawet pojęcia, co w rzeczywistości
siedzi w głowie jej męża. Ba, nie zna nawet jego twarzy, bo praca – zajmowanie
się bytami paranormalnymi – wymaga od niego ciągłego noszenia maski, by nie
został opętany.
Tymczasem Shin również nie potrafi
odnaleźć się w obecnej sytuacji. Choć ma już swoje lata, wciąż jest
prawiczkiem, z kobietami nie potrafi sobie radzić, a za Koyuki wyszedł dla
dobra obu ich rodzin. Jakby tego było mało, teść zagroził mu śmiercią, jeśli
tknie w wiadomy sposób małżonkę, zanim ta skończy dwadzieścia lat. Oboje żyją więc
oddzieleni, jakby murem. Jednocześnie Shin odsłania przed małżonką ukryty, paranormalny
świat., którego zwykli ludzie nie dostrzegają na co dzień. Pytanie jednak czy
taki związek, jak ich, ma jakąkolwiek przyszłość? Czy między Shinem a Koyuki
zrodzi się prawdziwa miłość? I czy ona w końcu ujrzy jego twarz?
Oryginalny tytuł tej mangi, „Nen ne
no ne” wziął się od słowa „nenne”, oznaczającego kogoś niezorientowanego w
świecie niczym dziecko i nieuświadomionego w sferze seksualnej. Jakże to doskonale
oddaje ono to, co znajdziecie na stronach tej mangi. Mangi, która jest tak
zabawna i prawdziwa, że aż nie sposób się nią nie zachwycić, nawet jeśli jej
treść rozdarta została na dwie części, zupełnie jak małżeństwo głównych
bohaterów. Części będące bardziej obok siebie, niż ze sobą, choć wzajemnie się przenikające.
A jednak „Nie odpychaj mnie” to bardzo, bardzo udana manga, poruszająca
interesujące tematy i mająca w sobie tyle uroku, że czyta się ją z
nieschodzącym z twarzy uśmiechem.
Oczywiście najlepiej w całości i
tak sprawdza się strona obyczajowa. Małżeńskie relacje, wzajemne niezrozumienie
się, myśli głównych bohaterów, zachowania… Wszystko to ma w sobie tyle prawdy i
szczerości, że nie mogłem się oderwać od lektury. Podobnie doskonale wyszły
scenarzystce nieporozumienia między bohaterami i różnice w ich myśleniu.
Fantastyka jakoś do końca do tego wszystkiego nie pasuje, choć też ma swoje
dobre momenty i wprowadza czasem intrygujący klimat oraz sporo rozprężenia.
Poza tym mamy tu humor, mamy dużo słodyczy i jeszcze więcej uczuć i emocji.
Do tego dochodzi też bardzo
sympatyczna szata graficzna i ładne wydanie. Jeśli chodzi o ilustracje, w
tomiku znajdziecie typowe dla shoujo uproszczone kadry, dużo „jasnych” scen i
lekką kreskę. Co się zaś tyczy wydania, Waneko zadbało by w środku kolorowych
stron, a całość prezentowała się nie tylko sympatycznie, ale i spójnie pod względem
opracowania graficznego z „Horimiyą”. Miłośnicy shoujo, dobrych mang
obyczajowych i życiowych historii z nutką czegoś innego, będą z całości bardzo
zadowoleni. Dlatego też polecam gorąco i mam nadzieję, że więcej podobnych
rzeczy ukaże się na naszym rynku.
Komentarze
Prześlij komentarz