Citrus #1 - Saburouta

SIOSTRZANA MIŁOŚĆ


Patrząc tylko na ogólną fabułę „Citrusa”, nie mając pojęcia co to za gatunek ani rodzaj dzieła, można by odnieść wrażenie, że na czytelników czeka coś w rodzaju hentaia. I to takiego, przeznaczonego do dość specyficznego grona odbiorców, bo przecież całość opowiada o miłości dwóch sióstr. W rzeczywistości jednak to nic innego, jak łagodny, delikatny romans spod szyldu szkolnego życia. Romans yuri, ale taki, który może spodobać się nie tylko fanom miłosnych uniesień przeżywanych w kobiecym gronie.


Yuzu to nastolatka, jakich wiele. Interesuje się modą, marz o miłości, choć nie ma w niej doświadczenia i stara się odnaleźć w nowej szkole, do której trafiła po przeprowadzce wymuszonej ślubem jej matki. W liceum poznaje jednak ją, Mei, dziewczynę, która z miejsca nie przypada jej do gustu. Jak się wkrótce okaże, obie będą musiały mieć ze sobą więcej do czynienia, niżby chciały. Nie dość bowiem, że Mei to przewodnicząca szkolnego samorządu (na dodatek najwyraźniej mająca romans z wychowawcą), to jeszcze okazuje się, że jest ona jej przyrodnią siostrą! I to taką, z którą będzie mieszkać pod jednym dachem, w jednym pokoju! Ale jak wiadomo, kto się czubi, ten się lubi i wkrótce między siostrami zaczyna coś się dziać…


„Citrus” to manga, która wygląda jak typowe, dziejące się w szkole shoujo. Bohaterka, dziewczyna, z którą w ten czy inny sposób mogą identyfikować się czytelniczki, marzenia o miłości, licealne problemy, szukanie swojego miejsca w świecie, a w końcu także skomplikowane – i, oczywiście, komplikujące się coraz bardziej – miłosne relacje. Tutaj nawet szata graficzna jest taka, jak w tym, do czego przyzwyczaiły nas praktycznie wszystkie, nie tylko te reprezentacyjne, tytuły dla nastolatek. Jedyna różnica (mniej więcej, ale o tym dalej) polega na tym, że główną parę stanowią dwie dziewczyny. Cała reszta pozostaje taka sama, jak zawsze.


Ale to dobrze, na to właśnie liczyłem i dokładnie to dostałem. Jest lekko, jest emocjonalnie, jest czasem zabawnie, czasem uroczo, czasem przewidywalnie. Właściwie na minus mogę tu zaliczyć tylko fakt, że jak na mój gust jest momentami zbyt łzawo, ale tak to już w podobnych dziełach jest, więc właściwie to uwaga na marginesie, a nie zarzut jako taki. Tym bardziej, że całość jest naprawdę sympatyczna, ciekawa, dobrze napisana i czyta się z przyjemnością. Co prawda jeszcze nie znalazłem bohatera, z którym sam mógłbym się identyfikować (mam nadzieję, że przyjdzie to z kolejnymi tomami), ale polubiłem zaludniające strony postacie i ciekaw jestem, co jeszcze spotka ich w życiu.


Jeśli chodzi o szatę graficzną, „Citrus” jest mangą, jak wszelkie dziewczyńskie mangi, narysowaną w sposób lekki, prosty i pozbawiony nadmiaru czerni. Jednocześnie Saburouta zrezygnował z typowych dla shoujo uproszczeń, więc jej ilustracje są szczegółowe, mają w sobie dużo realizmu, a często używane rastry dodają im charakteru. Wszystko to, łącznie z fabułą, składa się na mangę ciekawą i wartą poznania. Jeśli lubicie yuri albo po prostu romantyczne opowieści o szkolnych czasach (i yuri w nich Wam nie przeszkadza), „Citrus” to coś, czym powinniście się zainteresować.


A ja dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.








Komentarze