W CIENIU SHERLOCKA
Chociaż ostatni tekst o Sherlocku
Holmesie pisany przez Artura Conana Doyle’a, twórcę postaci, ukazał się w 1927
roku, inni twórcy ani na chwilę nie zaprzestali powrotów do świata tego
bohatera. O Sherlocku pisywali najróżniejsi, w tym sam Stephen King, a z
ciekawszych tytułów mu poświęconych warto wymienić choćby młodzieżowe serie
„Sherlock, Lupin i ja” oraz „Śledztwa Enoli Holmes”. Teraz do tego grona dołącza
interesująca pozycja dla dorosłych, jaką jest „Głęboki grób”, który zabiera nas
w najmroczniejsze zaułki dziewiętnastowiecznego Londynu, ukazując losy
konkurenta Holmesa w detektywistycznym fachu. Stylistycznie rzecz może nie
powala na kolana, ale dzieło Micka Finlaya to niezły thriller z solidnym
zapleczem historycznym i nie najgorszą psychologią.
Londyn, 1896 rok. Gdy wszyscy
zachwycają się Sherlockiem Holmesem, a on sam staje się prawdziwą gwiazdą,
istnieją osoby, które po prostu go nienawidzą. Większość z nich to oczywiście
przestępcy, ale wśród nich znaleźć można też dobrych obywateli niemogących
znieść postaci genialnego detektywa. Jednym z nich jest William Arrowood,
prywatny detektyw uważający się za najlepszego w mieście, ale niestety pozostający
w cieniu popularnego kolegi po fachu. Tym razem Arrowood musi zająć się sprawą
zaginięcia pewnej dziewczyny. Kiedy jednak zadanie zmienia się w pogoń za
mordercą, detektyw znajdzie się w prawdziwym niebezpieczeństwie…
Nie ma się, co oszukiwać, tak jak
William Arrowood pozostaje w cieniu Sherlocka Holmesa, tak „Głęboki grób”
pozostanie w cieniu prac sir Arthura Conana Doyle’a. Doyle był prekursorem
gatunku, jego twórczość była świeża, pomysły wyprzedzały swoje czasy, dając
inspirację dla kryminologii, a i sam bohater był postacią jakże nietypową, choć
jednocześnie wciśniętą w ramy oczekiwań odbiorcy. U Finlaya odkrywczości i
świeżości brak. To po prostu sprawnie wykonany thriller, poprowadzony według
gatunkowych wzorców i schematów. Postać Arrowooda też nie ma w sobie
wyrazistości Holmesa. Całość jednak jest ciekawa. Bo to niezły dodatek do
przygód Sherlocka. I niezły dreszczowiec historyczny.
I właśnie ta strona historyczna jest
jego mocną stroną, bo autor, choć jest wykładowcą na Wydziale Psychologii,
bardziej przyłożył się do tego aspektu, niż własnej dziedziny. Nie twierdzę, że
tematów poświęconych temu, co dzieje się w ludzkiej głowie jest tu mało, bo
akurat Finlay zagłębia się w różne jego aspekty, ale jednocześnie nie pogłębia
psychologii swoich postaci, czyniąc je bohaterami typowymi dla literatury
stricte rozrywkowej. Jednocześnie w ciekawy sposób eksploruje wątek
upośledzenia umysłowego na tle dziewiętnastowiecznego podejścia, a to już
należy docenić, bo całość wypada interesująco. Podobnie, jak solidne zaplecze
historyczne, które wypada naprawdę dobrze i w odróżnieniu od przygód Holmesa,
odsłania przed nami najgorsze oblicze Londynu końca dziewiętnastego stulecia.
A wszystko to napisane w sposób
prosty, lekki i szybki w odbiorze. Miłośnicy prozy Doyle’a, jak i fani
thrillerów nie będą zawiedzeni. Nie jest to wielka książka, ale jako
ciekawostka, warta jest poznania.
Komentarze
Prześlij komentarz