Wtajemniczeni: Czarna wołga. Tajemnica z przeszłości – Dorota Suwalska, Marta Krzywicka

WOŁGA UCZY, WOŁG BAWI


Długo wahałem się czy sięgnąć po tę książkę, czy nie. Lubię młodzieżówki, temat był ciekawy, ale kwestie czarnej wołgi swego czasu zgłębiłem tak dokładnie (zarówno od strony faktów, jak i mitów), że wątpiłem, bym jeszcze coś ciekawego mógł przeczytać. Ale sięgnąłem i nie żałuję, bo „Wtajemniczeni” to bardzo sympatyczna powieść, która dla współczesnej młodzieży będzie stanowiła intrygującą wyprawę do czasów PRL-u, połączoną nie tylko z interesująca fabułą, ale i mnóstwem informacji o tamtych czasach.


Główną bohaterką opowieść jest Łucja, w której życiu dzieje się wiele, ale niestety niewiele pozytywnie. Jej rodzice właśnie się rozstali, a ona wraz z matką najpierw przeniosła się do Szczecina, a teraz, kiedy w końcu zaczęło jej się tam układać, obie wracają do Warszawy. Ale nie na stare śmieci na Żoliborzu, a do Rakowca, z dala od dawnych warszawskich przyjaciół. Smutek i samotność stara się zabić słuchaniem muzyki i obserwowaniem przez okno zamyślonej, samotnej kobiety na ławce. Bijące od niej poczucie straty sprawia, że dziewczyna zainteresowuje się nią i tak odkrywa, że kobieta to Anna, planująca happening artystka, która jednocześnie prowadzi śledztwo. Wszystko sprowadza się do tego, że w dzieciństwie zniknęła jej przyjaciółka, Monika. Co naprawdę się z nią stało, nie wiadomo, choć istnieją podejrzenia, że mogła mieć z tym coś wspólnego czarna wołga, legendarny samochód, który w latach 70. XX wieku obwiniano o porwania. Łucja zostaje wciągnięta w całą sprawę, kiedy okazuje się, że mieszka w dawnym mieszkaniu Moniki, a na dodatek znajduje w nim pełne tajemnic pudełko… Do czego doprowadzi ją to wszystko?


Autorka m.in. sympatycznej powieści „Zuźka w necie i w realu” powraca z drugim tomem serii „Wtajemniczeni”. Jeśli, podobnie jak ja, nie czytaliście pierwszego tomu, śmiało możecie o nim zapomnieć. Nie wiem, czy obie książki jakoś się ze sobą łączą, czy są to jedynie niewiązane ze sobą pozycje wydane pod wspólnym szyldem (przychylam się do tej drugiej opcji), ale żeby przeczytać „Czarną wołgę”, nie musicie nic wiedzieć. Chyba tylko tyle, że to naprawdę przyjemna i ciekawa lektura, łącząca w sobie wiele różnych gatunków. Z jednej strony mamy tu obyczajową opowieść dla nastolatków, z drugiej kryminał, wreszcie też przygodową historię. A wszystko to zmiksowane, w jedną naprawdę udaną całość.


Powieść została napisana w sposób lekki i przyjemny, ale nie przesadnie prosty. Tak, by czytało się ją szybko i przyjemnie, a zarazem bez obrażania inteligencji czytelnika. Do tego obok tekstu znajdują się krótkie wstawki, wyjaśniające nam różne aspekty życia w PRL-u i opisujące wydarzenia z tamtego okresu, a wszystko to zostało uzupełnione solidną dawką kolorowych ilustracji i ładnie wydane tak, że młodym czytelnikom z miejsca wpadnie w oko.


I dobrze, bo to sympatyczna, wartościowa lektura. W sam raz na długie jesienne popołudnia i weekendy z książką, która ucząc bawi, bawiąc uczy. A jeśli sięgną po nią starsi, na pewno trąci w nich sentymentalną nutę.


Komentarze