SEKS,
PRZEMOC I PRZEDWOJENNY BERLIN
Komiksy traktujące o latach 20. i
30. XX wieku, nie tylko te wojenne, mają się naprawdę dobrze. Wymieniać ich
tytułów nie ma sensu, bo każdy zainteresowany tematem wie o tym najlepiej, ale
wszystko to sprawia, że trudno jest powiedzieć w tej kwestii cokolwiek
świeżego. Jak więc na tle tego wszystkiego wypada niniejszy album? Cóż,
„Złotego Berlina” nie można uznać za arcydzieło, bo to po prostu kryminał w
stylu retro, który nie ma ambicji wskoczenia na wyższą półkę i o tym trzeba
pamiętać, jednocześnie jednak to kawał niezłej powieści graficznej, która
spodoba się miłośnikom gatunku.
Rok 1929. Komisarz Gereon Rath,
przeniesiony do Berlina, trafia do obyczajówki. Śledztwo w sprawie bandytów zajmujących
się produkcją pornografii zmienia się jednak w o wiele bardziej skomplikowaną
sprawę, niż można by sądzić. Gdy z kanału wyłowione zostają zwłoki, Rath wikła
się w wydarzenia, które mogą go przerosnąć…
Na początek chyba warto zacząć od
tego, że „Złoty Berlin” to nie dzieło autorskie, a adaptacja. Czego? Powieści Volkera
Kutschera. A właściwie cyklu powieści tak popularnego, że doczekał się ekranizacji
– i to nie byle jakiej, bo będącej najdroższym serialem w historii niemieckiego
przemysłu filmowego. To jednak każdy może sobie przeczytać już na okładce albumu,
zostawmy więc te kwestie i przyjrzyjmy się, z czym tu właściwie mamy do
czynienia.
Kryminały w stylu retor nie są
niczym oryginalnym i Volker Kutscher, który swoją karierę literacką zaczął w
roku 2008, nie odkrył tym nowego lądu. Przecież nawet nasz rodzimy Marek
Krajewski swoją serię o Eberhardzie Mocku zaczął publikować już w roku 1999, a
jest to dzieło także czasem akcji zbliżone do „Złotego Berlina”. Wciąż jednak
stanowi to pewien element odświeżający skostniały gatunek, a także wprowadzający
ciekawy klimat. Abstrahując jednak od tego, niniejsza powieść graficzna to po
prostu kawał przyzwoitego kryminały spod szyldu „noir”, ze wszystkim, czego od gatunku
się oczekuje.
Jest zagadka, jest mrok, są twardzi
faceci, piękne kobiety, zalane deszczem ulice, zagrożenie czające się wszędzie,
seks, przemoc… Mamy też konkretną akcję, bo bez tego obejść by się nie mogło, a
także dobrze uchwycone tło historyczne. Z powieściowym pierwowzorem porównania
nie mam, bo go nie czytałem, ale nie czuć tu braków ani cięć, a całość na pewno
może pochwalić się dynamiką i tym, że nie zanudza czytelnika.
Do tego dochodzi całkiem udana
szata graficzna. Dość uproszczona, ale dopracowana i nastrojowa, mająca w sobie
pewną nutę prac Joego Kuberta. Całość zaś wieńczy ciekawy wywiad z autorem,
ilustrowany szkicami. Miłośnicy powieściowego pierwowzoru na pewno będą z
komiksu zadowoleni. Ale i wszyscy fani kryminałów znajdą tu coś dla siebie.
Komentarze
Prześlij komentarz