GDYBY
BATMAN BYŁ JOKEREM
„Nemezis” to kolejny krótki komiks
Marka Millara. Wprawka bardziej, niż pełnowartościowa miniseria, ale nie
zmienia to faktu, że to nadal świetny album. Nie do końca spełniony, jedną
scenę chętnie bym wyciął, jednak jako całość to kolejna bardzo udana opowieść,
która odświeża nieco skostniały schemat superhero i dostarcza naprawdę
przyjemnej, lekkiej i wcale nieoczywistej rozrywki. Szczególnie dla odbiorców
obeznanych z konwencją i czołowymi bohaterami komiksowego świata.
Poznajcie Nemezisa. Nieuchwytnego
superprzestępcę, jakiego jeszcze świat nie widział. Swoje akcje planuje na
wiele lat wprzód, potrafi dokonać wszystkiego, co tylko sobie wyobrazi, a
własną tożsamość zabezpieczył lepiej, niż ktokolwiek mógłby sądzić. I to
właśnie on teraz za cel swojego najnowszego ataku obiera gliniarza legendę. Ale
to tylko część tego, co zamierza, o czym świat przekonuje się, kiedy uprowadza
prezydenta USA. Jaki jest jego prawdziwy cel? Kim jest on sam? I czy ktoś może
go powstrzymać?
Mark Millar potrafi pisać komiksy.
Robi to w sposób brutalny, konsekwentny i zadziwiająco lekki. Kontrowersje,
krew, szybka akcja, przesłanie... Nie dziwi fakt, że jest jednym z najbardziej
cenionych twórców tego gatunku (choć nie brak też czytelników odżegnujących go
od czci i wiary, ale cóż, wiecie jak to bywa z ludźmi, którzy boją się myśleć i
z krzykiem uciekają przed wszystkim, co mogłoby być choć trochę ambitne). Owszem,
zdarzają mu się sceny, które są pomyłką (w „Nemezis” jest to akcja z Air Force
One), prezentuje je jednak z taką gracją, że nie da się długo na nie sarkać.
Wracając jednak do sedna, Millar
„Nemezis” stworzył na pomyśle „co by było, gdyby Batman był zły, gdyby był
Jokerem”. Wyobraźcie sobie geniusza zbrodni, który swoje szalone pomysły
potrafi wcielić w życie za każdym razem i którego nikt nie zatrzyma. Kimś takim
właśnie jest Nemezis. Moriartym (fani serialu BBC „Sherlock” znajdą tu coś dla
siebie, ale więcej nie zdradzam), który nie ma swojego Holmesa. Jak ktoś taki
ma sobie radzić? Jak stymulować swój umysł? Oczywiście dostajemy tu także
mnóstwo szalonej akcji, superbohterskich, a właściwie superłotrowskich
wyczynów, spektakularnych scen i dobrego klimatu. Czyta się to znakomicie i aż
żal, że całość jest tak krótka.
A jak rzecz ma się od strony
graficznej? McNieven jest dobrym autorem, jego realistyczna kreska świetnie
oddaje różne aspekty opowieści i buduje świetny klimat, więc szkoda, że kolor w
albumie jest jedynie dobry. Gdyby wyglądał tak, jak w „Wojnie domowej",
wyniósłby „Nemezis” na wyżyny, ale i tak jest świetnie. Każdy, kto ceni komiksy
Marka Millara albo po prostu dobre powieści graficzne – powieści akcji, ale nie
ograniczone tylko do niej – powinien całość poznać. Dobrze więc, że mamy go po polsku i
to na dodatek w tradycyjnie dla Muchy świetnym wydaniu.
Komentarze
Prześlij komentarz