TO
DOBRY HORROR JEST
Chociaż kilka ekranizacji prozy
Stephena Kinga przeszło do historii kina i popkultury, autor nie miał zbyt
wielkiego szczęścia do filmów inspirowanych jego książkami. Nawet, a zwłaszcza
wtedy, kiedy to on sam odpowiadał za ich realizację. Na szczęście w ostatnich
latach pojawił się film „To”, obraz który wydawał się skazany na porażkę.
Epickie, ponad tysiącstronicowe dzieło Króla, pełne wątków pobocznych i leniwie
budowanego klimatu, nawet po podzieleniu na dwie części miało pełne prawo
skończyć źle, jako skrótowy, odarty z tego, co najlepsze film. Ale tak się nie
stało i pierwsza część okazała się dobrze przyjętym przez widzów i krytyków
tytułem, który autentycznie warto było zobaczyć. I tak jest też z częścią
drugą, która jest po prostu dobrym sequelem dobrego filmu, satysfakcjonującym
miłośników horroru i Stephena Kinga.
Byli dziećmi, kiedy „To”
zaatakowało. Pradawne zło czające się w Derry zebrało krwawe żniwo i niemal
doprowadziło do wielkiej tragedii. Bill, Beverly i ich przyjaciele stawili
„Temu” czoła, wiedzieli jednak, że kiedyś przyjdzie im powtórzyć tę walkę.
Teraz, po latach, nawet już nie pamiętają, co się wtedy działo. Zło jednak
wraca, a oni będą musieli stanąć z nim do ostatecznego pojedynku…
Pierwsza część „To”, „Tego” czy jak
wolicie odmienić ten tytuł, była pierwszą od długich lat ekranizacją prozy
Kinga, na którą zechciałem pójść do kina. Co prawda po zwiastunach obiecywałem
sobie o wiele więcej, jednak i tak z seansu wyszedłem zadowolony. Na drugą
część czekałem więc z niecierpliwością, w końcu pojawiły się pierwsze
zwiastuny, które nie nastrajały jednak zbyt optymistycznie, a wreszcie film
trafił w moje ręce i… Cóż, jest lepiej niż się obawiałem, bo całość utrzymuje
poziom zbliżony do poprzednika. Nadal pozostaję fanem serialowej adaptacji tej
powieści, ale i kinowe „To” trafia na listę moich ulubionych kingowych
straszaków.
Przede wszystkim bowiem mamy tu do
czynienia z naprawdę dobrym horrorem. Może i momentami sceny grozy są
przeładowane czy przesadzone, ale prawie nie rzuca się to w oczy. Film ma
klimat, ma dobrą akcję, znakomite zaplecze obyczajowe, a wreszcie także dobrą
realizację. „To: Rozdział 2” ogląda się przyjemnie i bez znudzenia, choć trwa
ponad dwie i pół godziny i już choćby to warto jest docenić.
Poza tym nie można zapomnieć o
świetnej obsadzie. Bezbłędny Bill Skarsgård w roli Pennywise’a, który przyćmił
kreację Tima Curryego z serialowej wersji, świetny jak zawsze James McAvoy…
Może do niektórych członków obsady wciąż jestem sceptycznie nastawiony, a i
nikt nie zstąpił mi Finna Wolfharda z jedynki, ale i tak aktorzy radzą sobie
dobrze i nie zawodzą.
Reasumując, warto. „To: Rozdział 2”
to po prostu dobry horror i dobra adaptacja kultowej powieści, podchodząca do
materiału źródłowego z należytym szacunkiem. Coś w sam raz na wieczór z
dreszczykiem, bijące na głowę 90% horrorów pojawiających się w kinach. I
jednocześnie to film, do którego chce się wracać, więc warto zainwestować w
wydanie DVD/BR.
Recenzja opublikowana na portalu Kostnica.
Komentarze
Prześlij komentarz