Dziennik cwaniaczka: Totalna demolka - Jeff Kinney

REMONT


Kto nie lubi przygód sympatycznych acz psotnych bohaterów, takich jak Mikołajek, Karolek czy Natan? W końcu ich życie codzienne sprawia, że czytelnik śmieje się do bólu brzucha i do łez także, a przecież śmiech to zdrowie. Jeśli więc należycie do grupy ich miłośników, koniecznie musicie sięgnąć także po „Dziennik cwaniaczka”, nieważne ile macie lat, bo to znakomity antydepresant i porcja świetnej rozrywki dla małych i dużych!


W życiu Grega Heffleya znów wiele się dzieje. Szperanie w szafie budzi nie tylko wspomnienia, ale i staje się początkiem garażowej wyprzedaży. Już samo to wystarczyłoby do prawdziwej katastrofy – która oczywiście i tak się wydarzy – jednak to zaledwie wstęp. Gdy wkrótce okazuje się, że z tego świata odeszła ciotka Reba, Greg już planuje co zrobić ze spadkiem. Matka wpada jednak na pomysł rozbudowania kuchni i zaczyna się… totalna demolka! Jak rodzina to przeżyje? I co jeszcze stanie się ich udziałem w tych szalonych dniach?


To już co prawda czternasty tom serii, ale Jeff Kinney a wraz z nim Greg Heffley nie zdejmują nogi z gazu. Na pomysł powieści autor wpadł, kiedy robił remont domu. Stwierdził wówczas, że z niczym podobnym nie konfrontował dotychczas swojego bohatera i tak oto zrodził się najnowszy „Dziennik Cwaniaczka”. „Dziennik” równie udany co poprzednie, doskonałe w swej prostocie i poczuciu humoru części.


Najprościej rzecz ujmując, „Totalna demolka” to książka, którą świetnie się czyta. Nie ma znaczenia, że całość przeznaczona jest dla dzieci ani też to, że napisana została prostym językiem. Powieści Jeffa Kinneya to, jak już pisałem, doskonała rozrywka dla czytelników niezależnie od wieku, którą rożni  stażem odbiorcy co prawda odczytywać będą w odmienny sposób, ale bawić się będę przy niej równie znakomicie. Wszystko dlatego, że „Dziennik cwaniaczka” przepełniony jest humorem i przygodami. Ale przygodami codziennymi, zwyczajnymi, które mogłoby się przydarzyć każdemu, gdyby tylko miał talent Grega. A że całość jest po prostu znakomicie i ujmująco napisana, po prostu nie da się od powieści oderwać.


Świetne są też ilustracje. Bardzo proste, bez fajerwerków, takie jakby wyrwane z notesu, ale jak notes właśnie jest ta książka. Nawet cały tekst wpisany został w typowo zeszytowe linijki, a rysunki wypełniają strony na równi z nim, dopowiadając czasem coś do historii i uzupełniając ją. A przede wszystkim równie jak treść rozbrajając.


W skrócie: absolutnie warto. „Dziennik cwaniaczka” to w końcu obok klasycznych przygód Mikołajka jedna z najlepszych tego typu serii, dlatego też polecam ją gorąco Waszej uwadze i z niecierpliwością czekam na kolejne tomy.


Komentarze