Western - Jean Van Hamme, Grzegorz Rosiński

TRAGEDIA NA DZIKIM ZACHODZIE


Na wznowienie „Westernu” z rysunkami Grzegorza Rosińskiego polscy czytelnicy czekali dziesięć lat, ale w końcu jest. Trochę czasu minęło, ważne jednak, że fani artysty znów mogą znaleźć to dzieło wśród nowości. A trzeba powiedzieć, że to kawał znakomitej powieści graficznej, o wiele lepsze niż można by na pierwszy rzut oka sądzić. Nawet dla tych, którzy nie cierpią westernów.


Poszukiwanie zaginionego członka rodziny. Tragedia z przeszłości. I kolejna, mająca dopiero nadejść…

Jest rok 1868. Dla Ambrosiusa Van Deera kończą się wreszcie poszukiwania zaginionego przed dekadą bratanka Eddiego. Dziesięć lat temu bliscy chłopaka zostali zamordowani przez Indian, a on sam trafił do Siuksów. Teraz wszystko się zmienia. Powrót do cywilizacji to jednak dopiero początek. To, co się wówczas zaczyna, doprowadzi ostatecznie do kolejnej tragedii. Jaka jednak ona będzie? I co jeszcze się wydarzy?


Był czas, kiedy wydawnictwo Egmont to właśnie na dziełach Rosińskiego budowało swoją ofertę. Ponad dwie dekady temu, kiedy na polskim rynku obecny magazyn „Świat komiksu” a Klub Świata Komiksu dopiero raczkował, nie było chyba miesiąca by wydawca nie serwował nam któregoś z dzieł tego artysty. Wznowienia kolejnych tomów „Thorgala”, „Skarga utraconych ziem”, „Szninkiel”… „Western” dobrze do nich pasował, ale nie był oczywistym wyborem. To tytuł, który mógł zaginać w zalewie podobnych pozycji. I w pewnym sensie zaginał, raczej zapomniany, choć obecny. A teraz powraca i…


Właśnie. Chociaż nie jest to najlepsze czy najsłynniejsze z dzieł ani Van Hamme’a (tu poza „Thorgalem” należałoby wymienić serie „XIII”, „Szninkiel” czy „Largo Winch”), ani Rosińskiego („Yans”, „Skarga utraconych ziem”), „Western” to świetny komiks i przy okazji jeden z najlepszych w swojej kategorii. Ja podobnych opowieści nie lubię, chętnie czytam np. „Lucky Luke’a”, bo nie dość, że mnie śmieszy, to jeszcze daleko mu do bycia westernem. Tymczasem ten komiks mnie kupił. Nie jest wybitny, poziomem przypomina mi serię „Comanche”, ale pozostaje bardzo dobrą opowieścią przygodową.


Akcja jest dobra, bohaterowie interesujący, a fabuła, choć nie odkrywcza, przyjemna w odbiorze. Jak zawsze jednak, w przypadku komiksów z nazwiskiem Rosińskiego na okładce, najważniejsze pozostają tu ilustracje. A te są wprost rewelacyjne. „Western” utrzymany jest w tonacja sepii, nawet w scenach nocnych czy zimowych dominują żółcie i brązy. I to genialnie pasuje do nastroju dzikiego zachodu. Co więcej mamy tu zachwycający realizm plansz Rosińskiego, bezbłędnie uchwycone postacie plenery i miejsca i te pięknie malowane dodatkowe plansze. Co w połączeniu ze świetnym wydaniem daje album, który warto poznać. Nie jest to może absolutne musisz-to-mieć (chyba że jest się wielkim fanem obu artystów), jednak i tak to jedna z najciekawszych propozycji w swoim gatunku. I może w końcu doczekamy się po polsku „El Diablo” Briana Azzarello i Danijela Žeželja, wydanego swoją drogą w tym samym, co „Western” roku.

Komentarze