WYPRAWA
PO ZEMSTĘ
Nie jestem fanem prozy Dębskiego –
ani Rafała, ani Eugeniusza by być konkretnym. Przeczytałem kilka opowiadań
jednego i drugiego, jakieś książki też przewinęły się przez moje ręce,
zapomniałem o nich i to tyle. „Żelazny kruk” trafił w moje dłonie przypadkiem, oczekiwań
wielkich nie miałem, ale o dziwo trylogia okazała się naprawdę przyjemną rozrywką.
Co ważniejsze, wyjątkowo udaną jak na dzieło przeznaczone dla młodzieży – udaną
do tego stopnia, że z czystym sercem można polecić ją także dorosłym odbiorcom.
Poznajcie Evah, nastolatka, który w
życiu co prawda lekko nie ma, bo i pieniędzy brak, i nie każdy pała do niego sympatią,
ale jakoś sobie radzi. Przynajmniej do dnia, kiedy wioska zostaje zaatakowana
przez ludzi Żelaznego Kruka. Straciwszy wszystko, co było mu drogie, z ojcem włącznie,
chłopak wyrusza w podróż mając tylko jeden cel: zemstę. Problem w tym, że wroga
nie będzie wcale tak łatwo odnaleźć, o ile w ogóle będzie to możliwe. Wyprawa
jednak, w trakcie której Evah spotka życzliwych mu ludzi i zdecydowanie więcej
problemów i niebezpieczeństw, stanie się też rytuałem przejścia ku dorosłości.
Ale czy chłopak jest na to gotowy? Co takiego odkryje w trakcie? I czym skończy
się dla niego ta przygoda?
Czytacie moje recenzje więc wiecie,
że nie jestem miłośnikiem rodzimej literatury i fantastyka nie jest tu
wyjątkiem. Oczywiście wiecie także, że mimo to co raz sięgam po dzieła rodaków
i mam nawet swoich ulubionych autorów, których kolejne książki z chęcią poznaję.
Dlaczego? Bo można rzec, iż wychowałem się na polskich magazynach
fantastycznych i mam do nich sentyment. Jeśli więc pisarza pamiętam z tamtych magazynów,
wywarł na mnie pewne wrażenie i mam okazję poznać jego nowy twór, chętnie
czasem go sprawdzam. A czasem coś trafi do mnie przypadkiem. Jak było z „Żelaznym
krukiem” na tym polu już wiecie, teraz kwestia tego, jak jest z tą trylogią pod
względem wykonania i jakości.
A jak mówiłem, jest dobrze. Polska
fantastyka młodzieżowa ma się zresztą nieźle od lat. Mamy i połączenie horroru
z urban fantasy i science fiction w „Felixie, Necie i Nice”, mamy udane postapo
w postaci dylogii „Dopóki nie zgasną gwiazdy” itd., itd. Ale jeśli chodzi o
fantasy z kategorii young adult to chyba właśnie „Żelazny kruk” Dębskiego
wypada najlepiej.
Pomysł na całość jest prosty i
klasyczny. Kto czyta fantasy, nie znajdzie tu zbyt wiele oryginalności, bo Dębski
po prostu powiela schemat, pełnymi garściami czerpiąc z klasyki. Nie robi tego
jednak bezmyślnie. Bawi go odtwarzanie motywów, stara się też dodać coś od
siebie, ważniejsze jednak pozostaje to, że udaje mu się to robić na naprawdę
dobrym poziomie. Choć mamy tu do czynienia z serią młodzieżową, całość nie jest
naiwna ani infantylna. Jest za to dobrze napisana, postacie nie najgorzej
nakreślone, a klimat i nastrój opowieści są jak najbardziej udane.
Kto zatem lubi dobrą fantastykę dla
młodzieży, powinien to dzieło poznać. Zresztą jeśli macie ochotę na niezłe
rodzime fantasy, niezależnie od wieku śmiało możecie po „Żelaznego kruka” sięgnąć.
Ma swój urok.
Komentarze
Prześlij komentarz