Anohana: Kwiat, który widzieliśmy tamtego dnia #1 - Mitsu Izumi, Cho-Heiwa Busters

DUCH MINIONYCH LAT


„Anohana: Kwiat, który widzieliśmy tamtego dnia” to manga, która doskonale trafia w mój gust. Trochę fantastyczna, bardziej o życiu i miłości, niż o czymkolwiek innym, intryguje, wciąga, bawi, śmieszy, a przy okazji potrafi wzruszyć. I chociaż jest to historia nieskomplikowana i oparta na doskonale znanym wszystkim schemacie, dobre wykonanie i urzekająca szata graficzna gwarantują, że żaden miłośnik podobnych klimatów nie będzie zawiedziony.


Kiedyś byli paczką, którą założył Jinta Yadomi. Grupą przyjaciół ze szkoły podstawowej, która nazwała się mianem Super Bustersów Pokoju. Rozpadli się, kiedy umarła Menma. Wszystko się wówczas skończyło. Tylko czy aby na pewno?

Mija czas. Pod koniec lata Jinta słyszy głos, którego nie słyszał od dawna i tak w jego życiu pojawia się duch. I to duch nie byle kogo, tylko Menmy właśnie. Ale chłopak nie wierzy w duchy, nie wierzy w żadne zjawiska nadprzyrodzone i za wszelką cenę stara się ignorować zjawę, która towarzyszy mu właściwie na każdym kroku. Tylko jak długo będzie to możliwe? Dlaczego Menma wróciła? I co z jej powrotu wyniknie?


Chłopak, duch dziewczyny, opowieść o przeszłości? Ech, jak tu nie zasiąść do lektury z sentymentem, kiedy z drżącymi rękami czytało się „Tasogare Otome X Amnesia: Niepamięć panny zmierzchu” o miłości ucznia i nawiedzającego szkołę ducha. Zresztą skojarzeń z innymi mangami w trakcie lektury „Anohany” miałem więcej, bo kiedy czyta się o paczce przyjaciół z dzieciństwa, która rozpadała się , a teraz przeszłość upomina się o jednego z nich i robi to w sposób rodem z literatury science fiction, trudno nie pomyśleć o np. „20th Century Boys”. Oczywiście są to porównania na wyrost, bo losy Jinty nie są tak rewelacyjne, jak te tytuły, ale i tak zabawa jest naprawdę udana.
                                                                                             
                           
Bo to kawał znakomitej rozrywki, jak wspominałem i zabawne, i wzruszającej. Są tu komiczne wpadki, jest sporo ekspresji, ale jest też i smutek. A to nie jedyne przecież emocje. Co cieszy, całość ma naprawdę sporo uroku, momentami nawet słodyczy, udany klimat, kiedy tego potrzeba i dużo lekkości, która sprawia, że tomik połyka się szybko i przyjemnie. Bohaterowie, choć prosto skrojeni, zapadają w pamięć, a całość jest po prostu naprawdę dobra.


Wszystko to wieńczy znakomita szata graficzna, dość kobieca, ale pełna realizmu, dopracowania detali i naprawdę klimatycznych scen. Sympatyczna, kolorowa rozkładówka na początku tomiku miło to uzupełnia. W skrócie: miłośnicy podobnych mang mogą sięgnąć w ciemno, bo to pozycja dla nich. Ja lubię, dlatego polecam i czekam na kolejny tomik.


A wydawnictwu Waneko dziękuję za udostępnienie egzemplarza do recenzji.









Komentarze