ZBAWCA
CZY NISZCZYCIEL
Chyba
każdy miłośnik Tolkiena na hasło „fantastyka Tolkienowska” reaguje w równym
stopniu zaciekawieniem, co niechęcią. Bo prawda jest taka, że to po prostu
dobre hasło reklamowe, które ma sprzedać dany tytuł. Ale Robertowi Jordanowi
udała się rzecz niemal niesłychana – kopiując motywy, wątki i schematy „Władcy
pierścieni”, stworzył bodajże najlepsze wtórne fantasy na rynku. I jednocześnie
porywające swoją epickością. A trzeci tom jego serii to kawał doskonałej
rozrywki, oferującej wszystko to, co za co kochamy gatunek.
Wyobraźcie
sobie przywódcę, który ma ocalić świat… i jednocześnie go zniszczyć. W takiej
sytuacji znajduje się Rand
al'Thor, Smok Odrodzony, o którym mówią legendy. Jak ma radzić sobie ktoś, kto
w przyszłości oszaleje, co doprowadzi go do zamordowania wszystkich bliskich mu
osób? Teraz Rand wkracza na ścieżkę prowadzącą go ku stania się tym, kim ma się
stać. Co jednak na niej odkryje? Co go czeka? I jakie będą tego konsekwencje?
Jedno jest pewne: będzie działo się dużo, niezwykle i w bardzo epickim stylu.
Czytałem wiele serii opartych na
tolkienowskich motywach i niewiele z nich było w stanie mnie kupić. „Kroniki
Shannary”, „Fionavarski gobelin” itd., itd. „Koło czasu” jest inne. Przede
wszystkim, choć startowało z pozycji kopii „Władcy pierścieni”, zmieniło się w
autorską wizję, może nie tak rewelacyjnie napisana, ale jeszcze bardziej epicka
i podana z jeszcze większym – choćby i pod względem ilości stron – rozmachem.
Już samo to należałoby docenić. Najważniejsze jednak jest to, że mamy tu do
czynienia z naprawdę dobre dzieło.
Co jest jego siłą poza epickim
rozmachem? Przede wszystkim jakość wykonania, bo jak wiadomo o oryginalności
nie mogło być tu mowy – w końcu w gatunku fantasy trudno jest wymyślić coś
świeżego, bez uciekania się do miksu gatunkowego czy wręcz w metafikcję.
Jordan, doskonale zdając sobie z tego sprawę, postanowił przede wszystkim
dobrze się bawić, a że miał do tego spory talent i świetnie władał piórem,
wyszło mu to wyśmienicie. Oczywiście nie bez znaczenia jest fakt, że seria
powstawała od 1990 r. Gdyby napisana została w XXI wieku, czasach nastawionych
na maksymalną lekkość i prostotę, byłaby to porażka.
Na szczęście „Koło czasu” to
świetna seria. I na szczęście możemy cieszyć się rewelacyjnym edytorsko
wznowieniem. Jeśli jesteście miłośnikami fantasy, koniecznie powinniście poznać
ten cykl.
Komentarze
Prześlij komentarz