Batman, Który się Śmieje #1 - Scott Snyder, James Tynion IV, Jock, Eduardo Risso

BAT-JOKER


„Batman: Metal”, pierwszy event z prawdziwego zdarzenia, jaki rozegrał się w ramach „DC Odrodzenie” był rzeczą szczególną na polskim rynku. Stanowił bowiem pierwsze w pełni kompleksowe wydanie jakiegokolwiek wydarzenia od DC ze wszystkimi tie-inami, a także wprowadzał do uniwersum nowe postacie. Jedna z nich w szczególności przypadła fanom do gustu, a mowa oczywiście o Batmanie, Który się Śmieje, stanowiącym połączenie Mrocznego Rycerza i jego największego wroga, Jokera. I to on doczekał się własnej serii, której pierwszy tom właśnie pojawił się na polskim rynku. I jaki jest to tom? Niemal równie dobry, co event. To oczywiście tylko rozrywkowa fabuła, balansująca na szalonej granicy oddzielającej superhero od horroru, ale warta uwagi, jeśli jesteście miłośnikami Batmana.


Kiedy w wyniku wydarzeń „Metalu” nasz wszechświat najechały szalone, horrorowe odpowiedniki bohaterów z mrocznego multiwersum, sytuacja była trudna, ale udało się pokonać większość z nich. jednakże Batman, Który się Śmieje, Mroczny Rycerz, który stał się Jokerem, przetrwał i teraz trzeba zrobić coś z tym problemem. Kiedy pojawia się w Gotham, by siać śmierć i zniszczenie, Batman znów będzie musiał stawić mu czoła. Ale ten jego wróg jest potężniejszy, niż jakikolwiek inny i jeszcze bardziej nieprzewidywalny. Ale oto na scenie pojawia się Ponury Rycerz z mrocznego multiwersum. Tak zaczyna się wojna Batmanów, która nie może skończyć się dobrze. Ale jakie będą konsekwencje tych wydarzeń?


Komiksy zebrane w trzech tomach „Batman: Metal” nie zawsze były szczególnie udane. Sam event był przyjemną wariacją na temat podobnych opowieści – kto czytał „Najczarniejszą noc” ten wie, o czym mówię – jednak tie-iny trzymały różny poziom. Dobrze bawiłem się np. przy opowieści, w której Bruce Wayne miał mnóstwo komiksów z przygodami… Batmana. Dobrze wypadły też losy Batmana, Który się Śmieje, chętnie więc sięgnąłem po serię o jego przygodach, kiedy tylko pojawiła się na polskim rynku.


I trzeba przyznać, że warto było to zrobić. To album (wydany zresztą tak, jak „Metal”, czyli w twardej oprawie), któremu bliżej do eventu, niż typowej opowieści o Batmanie. Może i będący odcinaniem kuponików od popularności nowej postaci, ale za to udanym i dobrze poprowadzony. Scott Snyder, który zrewolucjonizował współczesne przygody Mrocznego Rycerza, z pomocą jednego ze stałych scenarzystów przygód tego herosa Jamesa Tyniona IV zrobił dynamiczną, wciągającą opowieść, gdzie akcja, klimat rodem z horrorów i szybkie tempo nie pozwalają się ani przez chwilę nudzić.


Do tego dochodzi udana szata graficzna. Jock co prawda nie jest moim ulubionym rysownikiem, ale za to grafiki Eduardo Risso, który serwuje nam tu zarówno typowe dla siebie prace, jak i ilustracje, jakich nie powstydziłby się Tim Sale, po prostu urzekają. Do tego mamy wspomniane już świetne wydanie i całkiem solidną ilość stron. 

Komentarze