BAT-JOKER
„Batman: Metal”, pierwszy event z prawdziwego
zdarzenia, jaki rozegrał się w ramach „DC Odrodzenie” był rzeczą szczególną na
polskim rynku. Stanowił bowiem pierwsze w pełni kompleksowe wydanie
jakiegokolwiek wydarzenia od DC ze wszystkimi tie-inami, a także wprowadzał do
uniwersum nowe postacie. Jedna z nich w szczególności przypadła fanom do gustu,
a mowa oczywiście o Batmanie, Który się Śmieje, stanowiącym połączenie
Mrocznego Rycerza i jego największego wroga, Jokera. I to on doczekał się
własnej serii, której pierwszy tom właśnie pojawił się na polskim rynku. I jaki
jest to tom? Niemal równie dobry, co event. To oczywiście tylko rozrywkowa
fabuła, balansująca na szalonej granicy oddzielającej superhero od horroru, ale
warta uwagi, jeśli jesteście miłośnikami Batmana.
Kiedy w wyniku wydarzeń „Metalu” nasz wszechświat
najechały szalone, horrorowe odpowiedniki bohaterów z mrocznego multiwersum,
sytuacja była trudna, ale udało się pokonać większość z nich. jednakże Batman, Który się Śmieje, Mroczny Rycerz, który stał się Jokerem, przetrwał i teraz
trzeba zrobić coś z tym problemem. Kiedy pojawia się w Gotham, by siać śmierć i
zniszczenie, Batman znów będzie musiał stawić mu czoła. Ale ten jego wróg jest
potężniejszy, niż jakikolwiek inny i jeszcze bardziej nieprzewidywalny. Ale oto
na scenie pojawia się Ponury Rycerz z mrocznego multiwersum. Tak zaczyna się
wojna Batmanów, która nie może skończyć się dobrze. Ale jakie będą konsekwencje
tych wydarzeń?
Komiksy zebrane w trzech tomach „Batman: Metal” nie
zawsze były szczególnie udane. Sam event był przyjemną wariacją na temat
podobnych opowieści – kto czytał „Najczarniejszą noc” ten wie, o czym mówię –
jednak tie-iny trzymały różny poziom. Dobrze bawiłem się np. przy opowieści, w
której Bruce Wayne miał mnóstwo komiksów z przygodami… Batmana. Dobrze wypadły
też losy Batmana, Który się Śmieje, chętnie więc sięgnąłem po serię o jego
przygodach, kiedy tylko pojawiła się na polskim rynku.
I trzeba przyznać, że warto było to zrobić. To
album (wydany zresztą tak, jak „Metal”, czyli w twardej oprawie), któremu
bliżej do eventu, niż typowej opowieści o Batmanie. Może i będący odcinaniem
kuponików od popularności nowej postaci, ale za to udanym i dobrze
poprowadzony. Scott Snyder, który zrewolucjonizował współczesne przygody
Mrocznego Rycerza, z pomocą jednego ze stałych scenarzystów przygód tego herosa
Jamesa Tyniona IV zrobił dynamiczną, wciągającą opowieść, gdzie akcja, klimat
rodem z horrorów i szybkie tempo nie pozwalają się ani przez chwilę nudzić.
Do tego dochodzi udana szata graficzna. Jock co
prawda nie jest moim ulubionym rysownikiem, ale za to grafiki Eduardo Risso,
który serwuje nam tu zarówno typowe dla siebie prace, jak i ilustracje, jakich
nie powstydziłby się Tim Sale, po prostu urzekają. Do tego mamy wspomniane już
świetne wydanie i całkiem solidną ilość stron.
Komentarze
Prześlij komentarz