YOUR
PICTURES ONLY
Chociaż rynek mangi w Polsce niemal od samego
początku jego istnienia ma się całkiem dobrze i chyba wraz z upływem lat trzyma
się coraz lepiej, artbooki zawsze jakoś go omijały. W roku 2004 pojawił się
jednak jeden z nich, pierwszy artbook, uzupełniający popularną wówczas serię
„Chobits”. I chociaż od tamtej chwili minęło już tyle lat, „Your Eyes Only”, bo
taki podtytuł nosi, stanowi ewenement na naszym rynku. Trudny co prawda do
zdobycia, jednak absolutnie warty poznania i posiadania na półce, by wracać do
niego raz na jakiś czas.
Jeśli chodzi o zawartość, dostajemy tu mnóstwo
jedno-, dwustronicowych grafik z Chii w różnych sytuacjach. Nie brak tu
oczywiście gościnnych występów innych bohaterów serii, jednak to właśnie ona
jest tu wiodącą postacią. Ilustracje, które znajdziecie w albumie, częściowo
znane są z samej mangi, ale zdecydowana większość to rzeczy zupełnie nowe.
Kolorowe, choć kilka czarnobiałych prac też się znalazło, uzupełnionych o kilka
komentarzy, a także swoisty indeks prac, połączony z miniaturkami wszystkich z
nich.
„Chobits: Your Eyes Only" to nieoczywisty
wybór, jeśli chodzi o publikację artbooka na naszym rynku. Bo nie oszukujmy
się, było wiele więcej kultowych mang, które cieszyły się dużą popularnością.
Bardziej znaczących komiksów pań z grupy Clamp też nie brakowało nad Wisłą.
Dlaczego zdecydowano się na ten właśnie tytuł? Trudno powiedzieć, ale zapewne
wykorzystano fakt, że manga dobrze się przyjęła, a w telewizji obecne było
anime – nie w ogólnodostępnych stacjach, ale jednak. Jak inaczej bowiem
wyjaśnić, że wydawnictwo JPF, które nigdy nie zajmowało się wydawaniem niczego
poza mangami, które w ofercie miało takie tytuły, jak „X”, „Dragon Ball” czy
„The Ghost in the Shell” nagle zdecydowało się wypuścić na rynek artbook?
Odpowiedź nie ma jednak większego znaczenia, liczy się, że mieliśmy takie cudo
u siebie, a co najważniejsze w cenie, za którą naprawdę chciało się je kupić.
Niestety ze względu na niską cenę właśnie, nieco
ucierpiała na tym jakość albumu. Oczywiście nie widać tego na pierwszy rzut
oka: format dwukrotnie większy od mangi, dodatkowa lakierowana obwoluta,
przyjemnie gruby papier... Ale jest to papier offsetowy, nie kredowy. Dobrej
jakości, grubszy, ale nie zmienia to faktu, że na kredzie całość prezentowałaby
się o wiele lepiej, a kolory byłyby bardziej nasycone. Oczywiście dobra jakość
druku i staranne edytorsko wydanie gwarantują, że żaden czytelnik nie będzie
zawiedziony, jednak warto pamiętać o tym fakcie.
Ale przejdźmy do najistotniejszej kwestii i
odpowiedzmy sobie na pytanie: jak prezentują się same ilustracje? A tu
odpowiedź jest prosta: przepięknie. Lekka i zwiewna kreska pań z Clampa
zachwyca bardziej nawet niż w mandze, do tego perfekcyjnie dobrane kolory,
niesamowity klimat, różnorodność… Mamy tu prace utrzymane w sielskiej
wakacyjnej tematyce, mamy wypełnione przepięknie oddanymi roślinami i kwiatami,
mamy też mroczne prace, bo przecież w mandze nie brakowało tajemnic i emocji.
Wszystkie one dodatkowo zostały ułożone tematycznie a na końcu do każdego z
rysunków zamieszczono skromne, ale ciekawe komentarze.
W skrócie: polecam. Polecam gorąco, całym sercem i
całym sobą. Nawet jeśli „Chobitsa” nie czytaliście (a jeśli tak jest, zmieńcie
to koniecznie i zapomnijcie o anime, które niestety było dużo słabsze), a po
prostu lubicie świetne ilustracje, sięgnijcie, bo to piękna ozdoba półki i
idealny dodatek do mangi.
Komentarze
Prześlij komentarz