ZWIERZĘ
ZWIERZĘCIU ŚWINIĄ
Dosyć
sztywną mam szyję
I dlatego
wciąż żyję
Że
polityka dla mnie to w krysztale pomyje
Umysł mam
twardy jak łokcie
Więc mnie
za to nie kopcie
Że
rewolucja dla mnie to czerwone paznokcie
- Jacek Kaczmarski
Czy jest ktoś, kto nie czytał „Folwarku zwierzęcego”?
Okej, niestety tacy ludzie się znajdą, ale czy jest ktoś, kto nie kojarzy tej
opowieści, jej treści i przesłania? Było tyle filmów – zarówno adaptacji, jak i
inspiracji – dzieło omawiane jest w szkole (w moim przypadku w trakcie lekcji z
braku czasu pominięto tę książkę, więc przeczytałem ją w końcu na własną rękę),
trudno więc choćby ze słyszenia go nie kojarzyć. Teraz do listy tych dzieł
dołącza powieść graficzna oparta na arcydziele Orwella. Adaptacja bardzo udana,
podana z malarskim zacięciem i godna polecenia jeśli znacie już oryginał
(owszem, nadaje się na zastępstwo, to prawda, ale w tym przypadku nie znać
pierwowzoru po prostu nie wypada, więc namawiam do nadrobienia tego błędu).
Farma pana Jonesa to miejsce, które nie podoba się
zamieszkującym ją zwierzętom. Nie podoba im się ludzki ład, ludzka władza, jaka
tu panuje, dlatego pewnego dnia decydują się na rewolucję. Buntują się,
pokazują na co je stać, pokazują kto tu rządzi… Wszystko ma być pięknie, ma
powstać raj, prawdziwa utopia. Władza ma zniknąć, bo jest niepotrzebna, skoro wszystkie
zwierzęta są równe, zniknąć mają problemy i harówka, ale okazuje się, że to
tylko mrzonki. Niektóre ze zwierząt uważają się za lepsze od innych, zaczynają
rządzić pozostałymi, a im większą mają władzę, tym większej pragną. Czym
skończy się nakręcanie tej spirali, od której wszyscy chcieli przecież uciec?
O „Folwarku zwierzęcym”, najsłynniejszym i
największym dziele Orwella obok jego „Roku 1984”, powiedziano już wszystko i to
po wielokroć. Nie ma więc sensu pochylać się po raz kolejny nad głębią tej
opowieści, która ukazuje obłęd władzy, mrzonki ludzi szukających utopii,
najgorsze strony ludzkiej natury czy wreszcie także rewolucyjne i wojenne elementy
ukazane w satyrycznym odbiciu. Orwell wszystkiego tego doświadczył na własnej
skórze i warto całość zanalizować w trakcie lektury przez pryzmat jego
biografii, ale to wiedzą wszyscy zainteresowani tematem. W tym miejscu warto
nadmienić jedno: komiksowy „Folwark zwierzęcy” jest niemal równie głęboki i
poruszający jak sama powieść.
Brazylijski rysownik Odyr na strony albumu
przeniósł orwellowski tekst, adaptując go do formy komiksowej i uzupełniając o
liczne, malowane farbami ilustracje. Grafiki autora, znajdujące się na stryku
kilku malarskich stylów (dostrzec tu można nawet pewne inspiracje uwielbianym
przeze mnie Van Goghiem, chociaż niewielkie) nie zawsze prezentują równy
poziom, ale zawsze są na tyle udane, że ogląda się je z dużą przyjemnością. Wiele
z nich zaś autentycznie potrafi zachwycić i przykuć wzrok i uwagę na dłużej. W
skrócie: warto całość poznać. Wgryźć się na nowo, na nowo odkryć i jeszcze raz
poczuć te emocje, czytając przestrogę przed władzą i rewolucją.
Dziękuję wydawnictwu Jaguar za udostępnienie
egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz