OLIMPIADA
ASTERIKSA
Kolejny tom „Asteriksa”, po który sięgam, to wydany
po raz pierwszy w 1968 roku album „Asteriks na Igrzyskach Olimpijskich”.
Goscinny chyba lubił tematykę zmagań wszelkiej maści, bo ledwie co skończyłem
„Asteriksa Gladiatora”, gdzie również były Igrzyska, a tu proszę. Powtórka z rozrywki?
Nic bardziej mylnego, bo album ten to kawał znakomitego komiksu, który trzyma
poziom, do jakiego przyzwyczaiła nas seria i zachwyca na każdym kroku.
Znów nadchodzą Igrzyska Olimpijskie. Rzym ma
reprezentować niejaki Klaudiusz Twardzielus. Kiedy jednak informacje o tym
wydarzeniu docierają do Galów, nasi dzielni bohaterowie też chcieliby wziąć
udział w Olimpiadzie i… Właśnie, problem w tym, że poza Rzymianami tylko Grecy
i obywatele helleńscy mogą w niej wystartować. Ale dla chcącego nic trudnego.
Galowie zostają Rzymianami, a do zawodów ruszają Asteriks i Obeliks. Wygrana
wydaje się być w kieszeni, ale znów pojawia się problem – żadne środki
dopingujące nie są dozwolone, a to oznacza jedno: nie będzie można pić
magicznego wywaru! Dlatego wystartować może tylko Asteriks, ale szybko okazuje
się, że bez wspomagania nie ma najmniejszych szans. Czy uda mu się zwyciężyć?
„Asteriks na Igrzyskach Olimpijskich”, dwunasty tom
serii, ukazał się w oryginale w roku 1968 z okazji zimowej olimpiady w Grenoble.
W Stanach Zjednoczonych pojawił się cztery lata później, a jego publikacja
zbiegła się z Olimpiadą w Monachium . Trzymając się podobnych okazji, nawet
film fabularny nakręcony na podstawie tego albumu został wypuszczony do kin w
2008 roku, zbiegając się z kolejną olimpiadą, tym razem w Pekinie. Wszystko to
jednak tylko ciekawostki, do których należałoby dodać, że w komiksie na stronie
29 możecie zauważyć samych autorów – więcej nie zdradzam, poszukajcie ich sami
– a prawdziwa siła tkwi w fabule samej opowieści.
Goscinny, jak każdy pisarz, uwielbia konkretne
motywy, do których powraca. Najczęściej robi to jednak w ramach konkretnych
serii, do których one najlepiej pasują i widać to tutaj. Temat Igrzysk i zmagań
był już w serii obecny, tu jest jeszcze mocniej wyeksponowany niż dotychczas, a
na dodatek autor podlał go sporą dozą satyry – szczególnie na doping. W efekcie
powstała wypełniona dowcipami opowieść przygodowa, pełna ciekawostek
historycznych, niezapomnianego klimatu i akcji. Czyta się to bardzo przyjemnie
i równie przyjemnie ogląda, dzięki znakomitym ilustracjom Uderzo.
Komentarze
Prześlij komentarz