RIHITO
NIE ŻYJE?!
W dziewiątym tomie „Plunderera” akcja zaczyna przyspieszać
jeszcze bardziej. ci, którzy stęsknili się za sekretami i szybkim tempem, będą
mieli powody do radości. Ale i ci, którzy cenią sobie spokojniejsze momenty i
humor nie będą zawiedzeni. W skrócie: kolejny świetny tom świetnej serii dla
miłośników shounenów.
Wszystko się posypało. Wszystko jest nie tak. Tylko
Lyne udaje się uciec z rąk Douana, ale to nie koniec problemów. Wtedy odnajduje
bowiem… zwłoki Rihito! Czyżby jej ukochany rzeczywiście zginął? Nikt tego nie
wyklucza, ale są tu rzeczy, które się nie zgadzają. Czy jest szansa, że
legendarny wojownik przetrwał? I co przyniesie przyszłość?
„Plunderera” nie da się nie uwielbiać, jeśli
lubicie shouneny – taka jest prawda o tej serii. Owszem, na rynku nie brakuje
tytułów z tego gatunku, które podobnie przypaść muszą do gustu każdemu jego
miłośnikowi, od „My Hero Academia” zaczynając, na chociażby „Magi” skończywszy,
ale niewiele to zmienia. Czy „Plunderer” jakoś szczególnie wyróżnia się na tym
tle? Nie, może jedynie postapokaliptycznymi klimatami science fantasy mocno pomieszanymi
z military fiction, bo poziom wspomnianych tu serii jest bardzo zbliżony, ale
to tylko dowodzi, z jak świetną opowieścią mamy tutaj do czynienia. Pisałem to
zresztą nieraz i nieraz też jeszcze napiszę.
Jeśli jednak chodzi o konkrety, dla tych
nielicznych czytelników, którzy mogą nie znać tych znakomitych opowieści albo jakimś
cudem nie czytali nigdy shounenów, trzeba powiedzieć, że jest tu akcja, są
tajemnice, walki, twardzi faceci, seksowne (i dobrze obdarzone przez naturę)
bohaterki, akcja, potężni wrogowie… Standard, ale na tym przecież nie koniec.
Bo mamy tu i solidną dawkę humoru, i łagodną erotykę i sporą dozę mocnych scen
także – też rzeczy typowe dla gatunku, ale pożądane. Co trzeba wspomnieć
koniecznie, czuć jest w „Plundererze” zagrożenie, walki są mocne, momentami nawet
brutalne, a do tego wszystkiego mamy świetne skonstruowany świat, wciągającą
fabułę, którą czyta się szybko i przyjemnie oraz nieźle skrojone, wyraziste i
zapadające w pamięć postacie.
Wszystko to oczywiście jest przy okazji rewelacyjnie
zilustrowane. „Plunderer” ma świetny klimat i to pierwsze, co rzuca się w oczy.
Mroczny, dynamiczny nastrój, który uderza czytelnika od razu. Jednak
bohaterowie też są rewelacyjnie uchwyceni w swej prostocie, a całość wieńczy
doskonałe oddanie zarówno świata, jak i walk. Wpadające w oko plenery,
wciągająca dynamika, wreszcie także urzekający urok, którego całości nie
brakuje. Nic więcej miłośnikom shounenów do szczęście nie potrzeba. Dlatego ja
ze swej strony polecam gorąco, bo zabawa z całością jest przednia.
A wydawnictwu Waneko dziękuję za udostępnieni
egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz