WIELKA
KOSMICZNA WŁÓCZĘGA
Przedostatni tom pełnej pierwszej kolorowej edycji
najdłuższego polskiego komiksu „Kajtek i Koko w Kosmosie” wreszcie pojawił się
na rynku. Z jednej strony szkoda, że to już prawie koniec, tak rewelacyjne jest
to bowiem dzieło, z drugiej żal, że jeszcze nie mamy całości. Są w końcu
wakacje, a akurat ta przygodowo-fantastyczna opowieść idealnie nadaje się na
ten czas. Ale nie zmienia to faktu, że ponadczasowy komiks Christy to jedno z
bezwzględnych arcydzieł polskich historii rysunkowych i w której porze roku nie
zasiedlibyście do lektury, ani ile wtedy nie mielibyście lat na karku, za
każdym razem będziecie autentycznie zachwyceni.
Przygody na planecie, której stopień rozwoju
przypomina nasze średniowiecze, trwają. Kajtek i Koko przemocą zmuszają
namiestnika, żeby wprowadził ich na dwór. Co jednak ich tam czeka? Od
poznawania kolejnych osób na coraz to wyższych stanowiskach, przez uwięzienie w
lochach, po ucieczkę, która zmienia się w swoisty rejs – to tylko część wrażeń,
przygód i zagrożeń, z jakimi zmierzyć się będą musieli nasi bohaterowie, zanim
dotrą do zbliżającego się powoli końca ich kosmicznej włóczęgi…
Polskiego komiksu można nie lubić tak, jak nie lubi
się polskiego kina, ja to doskonale rozumiem. Są jednak takie dzieła, które
poznać warto niezależnie od prywatnych preferencji. Jak się już na pewno
domyślacie, „Kajtek i Koko w kosmosie” zdecydowanie do nich należy. Ja, choć do
wielu polskich opowieści obrazkowych podchodzę sceptycznie, uwielbiam niejeden
rodzimy komiks: dzieła Michała ‘Śledzia’ Śledzińskiego, Jacka Świdzińskiego,
Jana Mazura itd. itd. Nie znalazłem jednak nigdy lepszego komiksu, niż „Kajtek
i Koko w kosmosie” właśnie. Co jest w nim takiego wyjątkowego?
Cóż, na pewno mam do niego spory sentyment, ale nie
oszukujmy się, są polskie dzieła, które jeszcze mocniej darzę tym uczuciem. Na
pewno doceniam także wagę historyczną dzieła Christy i jego znaczenie, jako
najdłuższego polskiego komiksu w dziejach, ale to nie powód, by darzyć go
uwielbieniem. Znam w końcu mnóstwo kultowych komiksów (weźmy choćby „Kryzys na
nieskończonych Ziemiach”, przełomowy, ale nudny album, który bardziej się
męczy, niż czyta z radością), jakich nie trawię. Siła „Kajtka i Koka” tkwi w
jego wykonaniu. To świetnie napisany, pełen przygód i humoru komiks, który
łączy w sobie wszystko to, za co kochamy dzieła Christy: mamy tu zatem zagadki,
fantastykę, nawet fantasty, chociaż bardziej należałoby rzec science fantasy. A
wszystko to podane w sposób lekki, porywający i niosący ze sobą konkretne
przesłanie.
A jak genialnie zilustrowane! Kreska Christy jest
typowo cartoonowa, ale dopracowana i pełna detali. Współczesny kolor dobrze ją
uzupełnia, a świetne wydanie jeszcze to wszystko tylko podkręca. Całość składa
się na rewelacyjny komiks dla czytelników w każdym wieku. Ja ze swej strony polecam
bardzo, bardzo gorąco i niecierpliwie czekam na ostatni tom, by raz jeszcze
zasiąść do lektury i przeżyć całą przygodę od nowa. Nie wiem, który raz już
będę czytał tę historię, ale wiem, że nigdy mi się ona nie znudzi.
Komentarze
Prześlij komentarz