Człowiek do przeróbki - Alfred Bester

KLASYKA NIE WYMAGAJĄCA PRZERÓBKI

 

Alfred Bester to jedna z legend fantastyki naukowej, jego powieści nie mogły nie zagościć w ramach serii „Wehikuł czasu”. Najpierw padło na udaną, choć przeznaczoną bardziej dla mężczyzn, książkę „Gwiazdy moim przeznaczeniem”. Teraz nadszedł jednak czas na zaprezentowanie polskim czytelnikom najważniejszego dzieła z dorobku pisarza. I jak każda ceniona klasyk, tak i „Człowiek do przeróbki”, bo o nim mowa, to świetna lektura, wciąż pozostająca pełna świeżości i wysokiej jakości literackiej.

 

Wiek XXIV to nie najlepsze miejsce dla przestępców. Wszystko nadzorują bowiem telepaci, przed którymi niemal nie sposób jest uciec. Dlatego od siedemdziesięciu lat nie doszło tu do najcięższej zbrodni – morderstwa. Ale teraz może się to zmienić. Ben Reich planuje zabić swojego partnera w interesach. Tylko to może ocalić jego sypiące się życie, a także zdrowie psychiczne niszczone krok po kroku przez nękającego go w snach Człowieka bez Twarzy. I w końcu wciela w życie swoje zamiary. Dochodzi do zbrodni, Ben przekupuje telepatę, by pomógł mu zatrzeć ślady. Wszystko idzie dobrze, ale Lincoln Powell, policyjny telepata, wie co Ben zrobił. Problem w tym, że nie jest w stanie udowodnić mu winy. Ale czy aby na pewno? I czym mogą skończyć się te wydarzenia?

 

Mówi się, że gatunek cyberpunku stworzył William Gibson powieścią „Neuromancer”. Coraz częściej odzywają się także głosy uznające zasługi Franka Millera, który w komiksie „Roinin”, jeszcze przed Gibsonem, zawarł wszystkie gatunkowe prawidła. Wszystko to jednak było jedynie wynikiem powielania wcześniej znanych elementów, zintensyfikowane jednak i skondensowane – wystarczy sięgnąć tylko po takie legendy, jak „Czy androidy śnią o elektrycznych owcach” Dicka czy „Człowieka do przeróbki” właśnie, prawdziwych prekursorów cyberpunku.

 

Ale to tylko rozważania nad gatunkową szufladką, a to akurat najmniej istotna sprawa w przypadku omawiania lektury takiej, jak ta. Bo czytając dzieło Bestera zadowoleni będą zarówno miłośnicy tego odłamu science fiction, jak ci, którzy za nim nie przepadają. Ba, coś dla siebie znajdą tu nawet przeciwnicy fantastyki, bo mimo futurystyczne otoczki, - otoczki zresztą fascynującej zachwycająco ukazanej – to opowieść o ludziach. O człowieku przypartym do muru, zbrodni i próbach uniknięcia konsekwencji. Swoista cyberpunkowa wersja „Zbrodni i kary”. Jednocześnie to także kryminał, odwrócone noir i dobry thriller.

 

A wszystko to rozpisane na niecałe trzysta stron, podane językiem prostym, ale jakże żywym, literacko krwistym i trafiającym do serca i umysłu. W skrócie: kawał znakomitej literatury fantastycznej. Klimatycznej, świetnie pomyślanej i tak samo podanej. Warto – jak zresztą wszystkie książki z cyklu „Wehikuł czasu”.

 

Dziękuję wydawnictwu Rebis za udostępnienie egzemplarza do recenzji.



Komentarze