Mnóstw komiksów o disnejowskich kaczkach jest
wznawianych co jakiś czas na polskim rynku. Klasyczne dzieła Barksa publikowane
zarówno w magazynie „Kaczor Donald”, jak i kolekcji „Kaczogród” czy niektóre z
opowieści powracających w kolejnych odsłonach „Gigantów” znane są chyba każdemu
miłośnikowi tematu. Żadna z nich jednak nie doczekała się tylu reedycji co
monumentalna saga „Życie i czasy Sknerusa McKwacza”, opus magnum Dona Rosy,
która w niniejszej kolekcji ukazuje się na polskim rynku już po raz czwarty.
Ale nic w tym dziwnego, bo to nie tylko najdoskonalsza kacza opowieść, ale po
prostu jeden z najlepszych komiksów w dziejach, który znać powinien dosłownie
każdy.
Sknerus McKwacz wyruszył ze Szkocji do Ameryki
szukać szczęścia, pieniędzy i spełnienia. Zaczął jako pucybut, potem pływał na
statku po Missisipi, był też hodowcą bydła i szukał złota w Afryce. Teraz
wyrusza oddać się gorączce złota w Klondike, gdzie spotka piękną Złotkę. Czeka
go także powrót do Szkocji, a potem poszukiwanie szczęścia w Kaczogrodzie,
gdzie będzie musiał zmierzyć się z problemami, jakich nawet on nie przewidział.
Trafi też na Titanica, spotka zombie, zapomnie o rodzinie, a wszystko to na
dodrze do zostania najbogatszym kaczorem świata. Ale czy pieniądze to wszystko?
Co z bliskimi? I czy ma jeszcze szansę przypomnieć sobie, jak to było być kimś
biednym, ale kochanym?
W czym tkwi taka niezwykła siła tego dzieła? Przede
wszystkim w tym, że opowieść tu ukazana idzie pod prąd wyznaczonego przez
Disneya nurtu. Rosa wprowadza tu bowiem wiele elementów, które dotąd nie miały
miejsca, albo po prostu nie były traktowane w taki sposób, w jaki on je
traktuje. Pierwszą z nich jest wierność historyczna i odtworzenie realiów
danych czasów. Może i w filmowym stylu, może rzeczywiście bardziej tak, jak
chce tego od nas popkultura niż fakty, a jednak w sposób fascynujący,
urzekający i przekonujący. Nawet pomimo tego, że mamy przecież do czynienia z
komiksem humorystycznym. Kolejną rzeczą, jakiej nigdy wcześniej w opowieściach
o kaczkach się nie spotkało, jest konkretne umiejscowienie akcji w czasie i na
świecie. Komiksy z tej serii zawsze były ponadczasowe z tego też względu, że
nie rozgrywały się w ramach konkretnych dat (a co za tym idzie i krajów – były
wyjątki od tych reguł, ale luźno traktowały podobne elementy). Don Rosa się tym
nie przejął i dzięki tak prostemu i oczywistemu zabiegowi, pokazał realizm,
prawdę i niezwykłą siłę.
Skąd to się wzięło? Oczywiście z faktu, że autor z
pełną powagą podszedł do materii opowieści. Rosa nigdy nie traktował swoich
bohaterów, jak papierowych postaci z bajek. Dla niego były to osoby z krwi i
kości, a co za tym idzie takie, które zmieniają się, starzeją się, umierają. A
kwestia czasów? Wynika to z komiksów jego poprzednika i twórcy postaci
Sknerusa, Carla Barksa. Sknerus bowiem debiutował w roku 1947 w komiksie
„Wielka niedźwiedzica” (wydanym w Polsce w jednym z tomów kolekcji „Kaczogród”)
jako starzec. Rosa obrał te wydarzenia, jako punkt na kalendarzu, w którym
kończą się jego „Życie i czasy”, reszta wymagała ustalenia na podstawie faktów
podawanych przez Barksa. Tak oto krok po kroku zbierając wszystkie te
informacje Rosa stworzył biografię Sknerusa – zaakceptowaną zresztą przez jego
twórcę – i osadził na tle wielkiej historii. Dzięki temu zrodziła się
ponadczasowa, przepełniona emocjami i wielką siłą historia dla czytelników w
każdym wieku. Historia nad wyraz dojrzała, przepełniona prawdami i przesłaniem,
uzupełniona o smaczki, które zrozumianą tylko dorośli i aż ociekająca pasją i
miłością do disnejowskich kaczek.
W skrócie: prawdziwe arcydzieło komiksu, genialnie,
bo z dbałością o detale zilustrowane, i świetnie wydane. W tej edycji zmieniono
nieco kolor, w stosunku do poprzednich wydań, to samo dotyczy czcionki w
niektórych kadrach, onomatopei i nawet pewnych tekstów (siostra Sknerusa
zamiast gu, gu, gu mówi glu, glu, glu itp.). Do tego dochodzą
inne komiksy, wyśmienita „Skarbnica wiedzy” – uznawana za jedną z najlepszych
opowieści Rosy historia wyjaśniająca skąd wziął się „Poradnik Młodego Skauta” –
i udany „Najdłuższy skok”. Całość zaś wieńczą tradycyjne dodatki, które
pozwalają nam cieszyć się odkrywaniem kulisów powstawania kolejnych komiksów
Rosy i jego życia. A wszystko to w albumie, który poznać powinien każdy. Nie
ważne, jakie komiksy lubicie i czy lubicie je w ogóle, „Życie i czasy Sknerusa
McKwacza” to jedna z tych opowieści, które koniecznie powinny znaleźć się na
Waszej półce. Potrafią bowiem przekonać do siebie nawet największego sceptyka,
a że są jednocześnie wybitną w swym gatunku opowieścią, dostarczają o wiele
większej satysfakcji, niż można by sądzić. Do dziś pamiętam, jak po raz
pierwszy ją przeczytałem i od tamtej pory dosłownie polowałem na każdy komiks
Rosy, jaki pojawił się na polskim rynku. Wy teraz polować nie musicie –
kolekcja „Kaczor Donald i Wujek Sknerus” zbiera je wszystkie w formie grubych
tomów. Ale nawet jeśli mielibyście jakimś cudem nie chcieć poznać innych dzieł
autora, „Życie i czasy” to rzecz, jakiej nie wolno Wam pominąć.
Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie
egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz