Najnowsza manga od Kotori na polskim rynku to
komedia fantasy „Sekretarka demona”. Komedia, która wygląda niepozornie, ale
potrafi rozbawić i ma swój urok. O ile lubicie niegrzeczne opowieści, przy
których możecie się niezobowiązująco pośmiać.
Od zarania dziejów światło i mrok są ze sobą
nierozerwalnie związane. Kiedy więc na świat przychodzi legendarny bohater,
który będzie musiał pokonać zło – a na świat przyjść musi – jednocześnie
przebudza się okryty cieniami władca ciemności, powtarzając od początku ten sam
odwieczny cykl. Eee… A przynajmniej
powinien się przebudzić, ale tym razem niestety mu się zaspało. Miało dojść do
ostatecznego starcia dobra ze złem, ale d… znaczy nie doszło, bo zło trochę się
zdezorganizowało, rozleniwiło i ogólnie jakoś nie radzi sobie w królestwie
potworów. Bywa. Ale władzę nad światem przydałoby się przejąć, a to, co dzieje
się w tym miejscu raczej skutecznie to uniemożliwia. Potrzeba więc kogoś, kto
to ogarnie. Na przykład takiej no sekretarki. Ale czy piekło jest gotowe na
korporacyjną rzeczywistość?
Pierwsze skojarzenia w kwestii tej mangi miałem
jasne – przypomniała mi się udana karcianka „Boss Monster”. Dlaczego? Łączą je
ze sobą trzy podstawowe rzeczy. Pierwszą z nich jest to, że obie traktują o
pełnym potworów świecie fantasy. Drugą jest fakt, że tu i tam głównymi
bohaterami są ci źli, muszący pokonać dobro. Trzecią – i najważniejszą, która
wywołała we mnie owo skojarzenie – jest to, że tu i tam znajdziemy urocze w
swym oldschoolowy wyglądzie pikselowe grafiki, które przypominają te z gier na
Pegasusa czy GameBoya – czyli cyfrowej zabawy mojej młodości.
Abstrahując jednak od tego, „Sekretarka demona” to
całkiem udana komedia fantasy, która bawi się motywami i schematami gatunku i śmieszy
w niezobowiązujący, ale wciągający sposób. Tomik nie jest szczególnie gruby.
Jak na mangę niecałe 150 stron to nie jakoś wiele. Ale jednocześnie treści
czeka tu na Was więcej, niż w przeciętnym japońskim komiksie. Dialogów jest
mnóstwo, właściwie poza stronami tytułowymi czy sporadycznymi grafikami
bonusowymi, nie znajdziecie tu kadru, w którym nie byłoby co czytać. Ale nie są
to teksty, które nudzą. Wręcz przeciwnie: czyta się je ciekawie i trudno nie
być w trakcie rozbawionym. Tomik zaś składa się z serii krótkich historyjek,
zajmujących od jednej, do kilku stron, które nie wymagają od nas zbyt wiele
czasu, a zapewniają porcję relaksującej rozrywki.
Graficznie rzecz jest prosta, ale udana. Nie brak
tu detali, rysunki mają zarówno nieco mroku, jak i uroku, nie brak też bardzo
łagodnej erotyki, a momentami znajdziecie też całkiem sporo słodyczy. Czyli to,
co Japończycy potrafią serwować nam, jak nikt inny. Jeśli więc lubicie fantasy
i macie ochotę na komedię w tych klimatach, sięgnijcie śmiało. Nie zawiedziecie
się.
Tytuł kupicie tutaj:
Komentarze
Prześlij komentarz