Ta książka, jak i cała seria, mogłaby być
intrygującą rozrywką, gdyby nie tle podkreślać na każdym kroku jej growe
korzenie, ile autentycznie zmienić ją w coś na kształt gry paragrafowej. Bez
tego „Droga Szamana. Etap 4: Zamek Widmo” to po prostu jeszcze jedna powieść
fantasy, typowa dla współczesnej literatury skierowanej do niewymagającego
czytelnika. Da się ją czytać bez bólu, ale niestety jednocześnie trudno jest
znaleźć tutaj coś, co by urzekło.
Jeśli chodzi o fabułę, pozwólcie, że zostawię Was z
oficjalnym opisem i zaraz wracam z wnioskami. Barliona – wirtualny świat tak
namacalny, że pewnie można by wziąć go za rzeczywisty, gdyby nie to, że jest od
realu o wiele ciekawszy! I nie dość, że zapewnia przygody, którym towarzyszą niepowtarzalne
emocje, to jeszcze daje się w nim nieźle zarobić.
Barliona
to nie tylko relaks i rozrywka na najwyższym poziomie; to również całkiem
znośna kasa. Warunek jest prosty: wylevelowana postać przyzwoitej klasy,
należąca do prężnego klanu. A, jeszcze jedno: wszystko to cię nie dotyczy,
jeżeli jesteś więźniem. Tak, ktoś wpadł na pomysł, że zamykanie ludzi w
kapsułach graczy to idealny sposób na odciążenie więzień. A każdy odsiadujący
wyrok w Barlionie zamiast czerpać przyjemność z gry i jeszcze na tym zarabiać,
musi wykonywać niewolniczą pracę i walczyć o przetrwanie. Tak jak skazany na
osiem lat pozbawienia wolności Dmitrij Machan, w Barlionie – Szaman. „Zamek
widmo” to już czwarta odsłona jego niesamowitych przygód.
Czymże
jest klan bez własnego zamku? No właśnie! To dlatego głównym celem każdego
przywódcy jest pozyskanie bazy operacyjnej nie do zdobycia. Machan, Szaman
Najwyższy, stojący na czele Legend Barliony, przyjmuje propozycję Imperatora –
ma unicestwić armię Upiorów zamieszkującą Altamedę, zamek widmo. Pozornie
zwyczajna misja daje początek tak niespodziewanej lawinie wydarzeń, że Szaman
może zaufać już tylko swojej intuicji i zdać się na instynkt. Ten, na kogo
polują trzy najlepsze klany kontynentu, naprawdę nie jest w stanie zrobić nic
więcej…
Trudno nie odnieść wrażenia, że seria „Droga
Szamana” to nic innego, jak rosyjska odpowiedź na „Player One”. Mamy świat gry,
bohaterów i… Właśnie, to co w powieści Cline’a było zrodzone z sentymentu,
miłości do popkultury lat 70. i 80. XX wieku, a co w filmie Spielberga stało
się zabawą z motywami, które reżyser sam współtworzył, a także składaniem hołdu
własnemu mistrzowi, w dziele Machanienki staje się wynikiem skalkulowania, że
to się sprzeda. Owszem, „Player One” daleki był od naprawdę dobrej literatury,
ale z „Zamkiem” jest o wiele słabiej.
Czy to zła książka? Nie, ale mocno przeciętna. Prosto napisana, z postaciami, które są nakreślone bez większego rysu psychologicznego i akcją, która ma swoje tempo, ale nie porywa. „Droga Szamana” to po prostu kolejna książka dla nastolatków, jakich wiele. Coś, co nie wymaga od nich myślenia czy ambitniejszego podejścia. Ot rzecz do przeczytania i zapomnienia. I to pod warunkiem, że należycie do grupy docelowej. Choć trzeba przyznać, ze stylistycznie jest całkiem niezła i nie nuży na tym polu.
Komentarze
Prześlij komentarz