„Asteriks
u Piktów” (znajdziecie go w ofercie księgarni TaniaKsiazka) to pierwszy
komiks z serii, który nie wyszedł spod ręki ani René Goscinnego, ani Alberta
Uderzo, czyli jej twórców, którzy przez dekady pracowali nad cyklem. To zarazem
nie tylko otwarcie nowego rozdziału w dziejach tytułu i przekazanie pałeczki
kolejnemu pokoleniu twórców, ale też i sprawdzian czy cykl obroni się bez
swoich ojców. I broni się całkiem dobrze
Na wioskę Galów spadł śnieg, pojawił się mróz…
jednym słowem nadeszła zima! Ale nikt jeszcze nie wie, co ze sobą przyniesie.
Kiedy Asteriks i Obeliks znajdują nad morzem zamrożonego w bryle lodu młodego
mężczyznę. Wydarzenie to staje się wstępem do kolejnej przygody, która zabierze
naszych bohaterów do kraju Piktów – czyli starożytnej Szkocji. Co tam na nich
czeka?
Kiedy po odejściu René Goscinnego tworzenie
„Asteriksa”, którego dotąd przecież jedynie rysował, przejął Albert Uderzo,
jego opowieści spotkały się ze sporą krytyką (co obśmiał potem w pożegnalnej
„Złotej księdze”). Krytyką czasem zasłużoną, ale nie oszukujmy się, tomy takie,
jak „Syn Asteriksa” czy „Kiedy niebo spada na głowę” wypadały naprawdę
znakomicie i trudno było mieć wobec nich jakieś większe zastrzeżenia. W końcu
jednak twórca postanowił przejść na emeryturę. Zanim to zrobił wydał wspomnianą
„Złotą księgę”, czyli urodzinowy album z krótkimi opowieściami i wydawało się,
że na tym losy Asteriksa i Obeliksa dobiegną końca.
Cztery lata później okazało się jednak, że na
szczęcie tak się nie stało. Seria trafiła w ręce nowych autorów, scenarzysty Jeana-Yvesa
Ferriego i rysownika Didiera Conrada, a ci pokazali, że są godnymi
kontynuatorami, oferując nam album „Asteriks u Piktów”. Czy komiks ten
prezentuje poziom wyższy, niż solowe prace Uderzo? Nie, ale trzyma poziom, do jakiego
seria nas przyzwyczaiła. I, podobnie jak w przypadku „Gdy niebo spada na głowę”
(którym Uderzo nawiązywał nie tylko bo Disneya, komiksów superhero czy filmu
„Gamoń”, ale i bogatej tradycji kina francuskiego), tak i tu autorzy w pewnym
stopniu odnoszą się do znanych dzieł – skojarzenia z „Hibernatusem,” to
pierwsze, co przyszło mi na myśl, ale nie jedyne.
Abstrahując jednak od tego i zostawiając w rękach i
domysłach czytelników, „Asteriks u Piktów” to kolejna porcja udanej komedii
przygodowej, pełnej historycznych ciekawostek, odniesień do klasyki i satyry.
Akcja wciąga, humor śmieszy, bohaterowie tradycyjnie bawią i pouczają, a całość
przemawia tak do dzieci, jak i dorosłych. Co trzeba docenić, ma też swój
klimat, bo Conradowi udało się zachować styl Uderzo, dzięki czemu album
narysowany jest tak, jak pozostałe z tej serii. I tak samo pokolorowany, z
zachowaniem szacunku do klasyki i czytelnika.
Kto kocha „Asteriksa” – a trudno nie kochać tego
cyklu – powinien ten tom poznać. Można obawiać się, czy nowi autorzy udźwignęli
temat, ale lektura szybko rozwiewa większość wątpliwości. Dlatego wciąż polecam
z czystym sercem.
Sprawdźcie też inne komiksy i nowości w
księgarni TaniaKsiazka.pl.
Komentarze
Prześlij komentarz