Strrraszna historia: Ci koszmarni Celtowie - Terry Deary, Philip Reeve

CELTOWIE NA CELOWNIKU

 

Kolejna pozycja z serii „Strrraszna Historia” – i na razie ostatnia – wznowiona na polskim rynku poświęcona została Celtom. Czy po tylu tomach można jeszcze znaleźć w jej ramach i na jej stronach coś nowatorskiego? Nie, ale nie o to przecież chodzi. Podstawą cyklu jest przybliżanie wiedzy historycznej w sposób atrakcyjny dla młodych odbiorców, i to właśnie oferuje niniejszy tom, po raz kolejny pokazując, że żadna wiedza nie jest nudna – może być tylko w nudny sposób podana (co niestety w polskich szkołach jest nagminne).

 

W tym tomie cofamy się w czasie daleko, bo do roku 750 przed naszą erą, kiedy to starożytni Grecy spotykają kupców, którzy mówią na siebie Keltoi. Tak zaczyna się nasza opowieść o Celtach, która wiedzie nas aż do roku 520 naszej ery, kiedy to król Artur przegrywa swoją ostatnią bitwę. Ale co działo się pomiędzy tymi dwoma wydarzeniami?

Bardzo wiele rzeczy. I równie wiele wiązało się z nimi ciekawostek. Zanurzając się  te czasy i świat, poznajemy wierzenia Celtów, dziwne rodzaje śmierci, jakie gwarantowali w imię bóstw, toczone wojny, losy kobiet, celtycką kuchnię, pismo itd. itd.

 

Cieszyłem się, kiedy seria „Strrraszna historia” po latach nieobecności wróciła jakiś czas temu na polski rynek w serii wznowień. I cieszę, że chociaż już tyle części powróciło w nowej szacie graficznej, wciąż ukazują się kolejne. Jak już kiedyś wspominałem – i to nie raz – kiedy sam byłem dzieckiem, w jednym z numerów „Kaczora Donalda” zobaczyłem jej reklamę. Oczywiście z miejsca zapragnąłem ją poznać, ale, jak się okazało, księgarnie w małych miastach do najlepiej zaopatrzonych nie należą. W końcu poznałem, a teraz nadrabiam wszelkie zaległości z serią związane i bawię się równie dobrze, jak robiłbym to, będąc dzieckiem.

 

Bo prawda jest taka, że czytając „Strrraszną historię” nie da się nie wybuchać śmiechem ani nie reagować zdumieniem na niektóre fakty; owszem, większość  z nich doskonale już znam i już nie robią takiego wrażenia, jak na dziecku, niemniej nadal znajduję tu coś, co potrafi mnie zdumieć. Przede wszystkim jednak nie da się w to wszystko nie wciągnąć, bo całość jest nie tylko ciekawa i intrygująca (do tego stopnia, że niejeden czytelnik mając ochotę na więcej, zgłębi ciekawostki historyczne na własną rękę), ale też i świetnie, lekko i przyjemnie napisana…

 

… oraz bardzo przyjemnie dla oka zilustrowany i uzupełniony o komiksowe wstawki. Jest więc też mile dla oka, bo szata graficzna kojarzy się z klasyką cartoonowych historii obrazkowych, a całość zyskała też naprawdę znakomite wydanie. Dlatego polecam „Strrraszną historię” z czystym sumieniem. To bardzo dobra, zabawna i wartościowa lektura dla czytelników w różnym wieku. Czasem niegrzeczna, czasem urocza, zawsze satysfakcjonująca i pożyteczna. Czyli taka, jaka powinna być dobra lektura dla dzieci.

 

Dziękuję wydawnictwu HarperCollins Kids za udostępnienie egzemplarza do recenzji.



Komentarze

  1. Pamiętam tą serię z dzieciństwa w starej wersji. Cieszę się, że została wznowiona, bo mogę pomyśleć chociażby nad tym, żeby zaopatrzyć w nią moich siostrzeńców.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz