Manga „Plunderer” powoli zbliża się do końca. Takie
przynajmniej można odnieść wrażenie, bo w chwili, gdy piszę te słowa, na rynku
japońskim dostępnych jest już siedemnaście tomików, a kolejne rozdziały wciąż
się ukazują i właśnie odcinkowa wersja tej historii dotarła do rozdziału, który
otwierać będzie tom dziewiętnasty. My cieszymy się dopiero częścią czternastą,
ale „cieszymy” to najlepsze określenie, bo cykl ten jest naprawdę znakomity i
gwarantuje wyśmienitą rozrywkę wszystkim miłośników shounenów.
Bunt Baron Pościgu, Sonohary, nie trwa długo. Uczniowie
klasy A łapią ją i… Właśnie, co z nią będzie? I tu na scenę wkraczają Douan i
Rihito, którzy chcą ją ocalić. Tak zaczyna się zjednoczeni dwóch osób, które podzieliły
trzy wieki…
„Plunderer” to seria, która na początku nie kupiła
mnie tak bardzo, jak teraz mogłoby się to wydawać. Bo i zaczęła się
niepozornie. Ot shounen, majteczkowy bitewniak, gdzie ładne dziewczyny
obdarzone przez naturę kopią się z wrogami, ukazując nam to, co skrywają pod
spódniczkami. Był fajny klimat, było trochę krwi i intrygujący świat, ale nie
zapowiadało się na to, by wyszło z tego coś fascynującego. A jednak.
Co się zmieniło? Okazało się, że za całością stoi
wielka tajemnica, a raczej całe multum wielopoziomowych tajemnic, odkrywanych
nam z czasem krok po kroku, ale w dawkach, które tylko podsycały naszą ciekawość.
Do tego doszła świetna akcja, brutalność, mrok, rozbudowywany klimat, jeszcze
lepiej ukazana mechanika świata… Wszystko to okazało się spójne, dobrze ze sobą
splecione i jeszcze lepiej przemyślane.
I takie pozostaje po dziś dzień. Jednocześnie jest
tu też wszystko to, co było na początku, a zatem i majteczki, i walki i humor
także, o którym nie wspomniałem, a który stanowi nieodzowną część całości.
Wieńczą do skonałem rysunki, w których mamy i realizm, i świetny klimat, i
doskonałą dynamikę i wreszcie także sporo uroku i lekkości.
Wszystko to razem wzięte daje znakomity produkt
finały. Rzecz wartą poznania i polecenia. Każdy miłośnik shounena i fantastyki,
połączonej z akcją, z najdzie tu coś dla siebie.
Dziękuje wydawnictwu Waneko za udostępnienie
egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz