Dragon Ball Super #73: Goku vs. Granolah – Akira Toriyama, Toyotarou

GOKŪ KONTRA GRANOLA

 

Najnowszy rozdział mangi „Dragon Ball Super” to właściwie nic innego, jak jedna wielka walka, której pięćdziesiąt stron łyka się w dziesięć minut, a i to nie spiesząc się z czytaniem. Nuda? Bynajmniej, bo w końcu na walkach zawsze skupiała się ta seria, a niniejszy epizod trzyma poziom. I ma swój urok, chociaż nie pogardziłbym, gdyby Toriyama i Toyotarou zaserwowali mi jakiś naprawdę zaskakujący pomysł czy zwrot akcji.

 

Gokū staje do walki z Granolą. I szybko przekonuje się, że nawet jako Supersaiyanin Blue w trybie ultrainstynktu, ma nie lada problemy z przeciwnikiem. Gdy on toczy nierówną walkę z wrogiem, zaczynając odkrywać, że on i Vegeta zostali wrobieni przez kosmitów, Vegeta powoli przypomina sobie prawdę o rasie Granoli.

Ale to nie koniec problemów. Gdy używający ulepszonego ultrainstynktu Gokū zdaje się wygrywać, Granola ujawnia swój sekret. Czy w tej sytuacji nasi bohaterowie mają jakąkolwiek szansę?

 

Pięćdziesiąt stron czystej walki to to, co w „Dragon Ballu” zawsze było… Okej, najlepszych było zawsze wiele rzeczy, od kreacji postaci, przez niezapomniany humor, po odniesienia do popkultury, o czym często się zapomina. Walki były równorzędnie dobre, chociaż z racji gatunkowej przynależności musiały zacząć dominować i tak jest w tym epizodzie.

 


Walki w „Smoczych kulach” od zawsze miały różnorodny przebieg. Czasem były to starcia przetykane sporą ilością dialogów i dodatkowych wątków, czasem zabawnymi żartami z typowych walk, a czasem zajmowały po kilka tomów niemal nieustannej wymiany ciosów, ucieczek i pościgów. Tu mamy głównie wymianę ciosów właśnie, z kilkoma scenami rozmów i to tyle. Akcja właściwie dopiero się rozkręca, odcinek do fabuły wnosi niewiele, a jednak czyta się go z przyjemnością.

 

I przyjemnie ogląda. Bo grafiki Toyotarou są po prostu świetne. Maja w sobie look i klimat starego „Dragon Balla”, ale jednak są bardziej złożone, dopełnione większą ilością detali i unowocześnione. Co razem z treścią daje nam kolejny dobry epizod znakomitej serii. Nic tylko czytać, jeśli jesteście fanami, a potem czekać na kolejną część.

Komentarze