Jeż Jerzy: Dzieła zebrane, tom 3 - Rafał Skarżycki, Tomasz Lew Leśniak

KOLCZASTA KLASYKA

 

Po dłuższej przerwie w końcu dostajemy trzeci zbiorczy tom przygód Jeża Jerzego. I jest to tom ważny z kilku powodów. Przede wszystkim dlatego, że mamy tu do czynienia z naprawdę świetnym komiksem dla dojrzałych czytelników, lubiących dobry humor, nie bojących się wulgaryzmów czy ceniących satyrę. Ale poza tym dostajemy ostatnie trzy albumy wydane swego czasu przez Egmont (poza towarzyszącym filmowi „Jeż Jerzy na urwanym filmie”), w tym część zerową, przedstawiającą nam najwcześniejsze przygody pyskatego jeża. A wszystko to w zbiorczym tomie, który powinien znaleźć się na półce każdego miłośnika polskich komiksów.

 

Gadający jeż z ciągotami do używek i pięknych dziewczyn powraca. Jeździ na deskorolce, klepie mordy dresom, spotyka różne indywidua. Tym razem musi zmierzyć się z powrotem pewnego znajomego, a nawet samego księcia ciemności. A to zaledwie początek!

 

Jeż Jerzy to jeden z najbardziej znanych i rozpoznawalnych bohaterów polskich komiksów. Może są słynniejsi od niego, jak postacie stworzone przez Papcia Chmiela, Szarlotę Pawel czy Janusza Christę, ale ilu z nich może pochwalić się filmami kinowymi na podstawie ich przygód? Właśnie, poza „Tytusem, Romkiem i A’Tomkiem” nikt, a Jeż Jerzy może. I to na dodatek filmem całkiem udanym – nie sugerujcie się ocenami na filmwebie, bo trzeba być jednak miłośnikiem komiksu, by docenić produkcję i jej specyfikę – a przy okazji dobrze przenoszącym na ekran charakter pierwowzoru, co zdarza się rzadko. Ale co tam film, komiks jest o wiele lepszy. A ten album, prezentujący zarówno początki serii, jak i jej szczytowy okres, najlepiej to obrazuje.

 


W tomie znajdziecie trzy oryginalne albumy: „Człowiek z blizną”, „Jeż Jerzy musi umrzeć” oraz „Dokument”, zbierający najwcześniejsze prace poświęconego kolczastemu bohaterowi – pamiętane chociażby ze „Świerszczyka” (to tam po raz pierwszy zetknąłem się z Jerzym, jaklo dziecko). Mamy tu, więc wiorsty przekrój przez całą jego karierę. Niewprawne pierwsze podejścia, komiksowe szorty dla najmłodszych, a wreszcie dłuższe historie dla dorosłych. Poziom jest różny, nie ma się co oszukiwać, że wprawki autorów to jeszcze nie to samo, co w pełni wykształcone historie, ale już mają coś w sobie i potrafią rozbawić.

 

Cała reszta jest mocna, wulgarna, brutalna, dosadna, pozbawiona poprawności politycznej, a zarazem niegłupia i dobrze komentująca zastaną rzeczywistości końca XX i początków XXI wieku. Wszystko to jest zresztą swojskie, znajome, mające swój charakter i urok i znakomicie zilustrowane. Wydanie też nie pozostawia wiele do życzenia. Dobry papier, twarda oprawa, solidna porcja dodatków, wśród których mamy zarówno hołd autorów dla „Osiedla Swobody” czy „Koziołka Matołka”,, jak i prace polskich komiksiarzy składających hołd Jerzemu (Śledziu, KRL, Lachowicz).

 


Nie znacie? Nieładnie. Koniecznie to zmieńcie. Znacie, a nie macie na półce? Chyba nie muszę Was przekonywać, że po ten tom sięgnąć powinniście. Bo to już żelazna… wróć, kolczasta klasyka polskiego komiksu i nie znać nie wypada. A przede wszystkim nie warto.

Komentarze