Pianola - Kurt Vonnegut

FUTURYSTYCZNY TEST RORSCHACHA

 

Wydawnictwo Zysk od pewnego czasu wznawia powieści Kurta Vonneguta. W chwili, gdy piszę te słowa ukazało się już jedenaście z czternastu z nich, ale dopiero teraz doczekaliśmy się wydania „Pianoli”, debiutanckiej powieści mistrza wydanej niemal siedem dekad temu. I chociaż nie jest to największe z dokonań autora, wciąż to kawał bardzo dobrej, skłaniającej do zadumy literatury, którą warto polecić każdemu.

 

Witajcie w USA po drugiej rewolucji przemysłowej i trzeciej wojnie światowej. Rozwój techniki sprawił, że maszyny coraz częściej i na coraz liczniejszych polach zastępują ludzi. Jedynie kasta doktorów jak dotąd oparła się zastępowaniu technologią. A jednak Paul, jeden z jej reprezentantów, zostawia to życie i dołącza do buntowników, pragnących przywrócić dawny stan rzeczy. Ale czy to w ogóle jest możliwe?

 

Pod tą okładką, wyglądającą niczym futurystyczny test Rorschacha, kryje się powieść, która – jak większość twórczości Vonneguta – też jest takim swoistym testem. Bo każdy z nas w wizji mistrza pióra przegląda się tak, jak w psychologicznych prowokacjach, które mają pokazać nam, co kryje się w naszym sercu i umyśle. I przy okazji stanowi taki sprawdzian dla całej ludzkości – a może bardziej adekwatnie należałby rzec człowieczeństwa – i kierunku, w jakim zmierza. Bo mimo upływu siedemdziesięciu lat, „Pianola” pozostaje aktualna, dziś może nawet bardziej, niż w dniu premiery. I to właśnie jest wyznacznik naprawdę dobrej, ponadczasowej literatury fantastycznej.

 

„Pianola”, zainspirowana pracą autora w General Electric tuż po wojnie, po raz pierwszy wydana w roku 1952, to powieść dość typowa dla fantastyki swego okresu, jeśli chodzi o jej wydźwięk. Gdy klasycy literatury XIX i XX wieku zachwycali się możliwościami technicznymi, Kurt, jak mistrzowie gatunku pokroju Dicka, ostrzega przed nimi. W świecie, gdy techniką zachłystujemy się coraz bardziej i trzeba aż zmieniać przepisy, by uwzględnić smartfonowe zombie i zagrożenie, jakie stwarzają, wydźwięk staje się tym wyraźniejszy i ważniejszy.

 

Ale „Pianola” to także pewna odmiana od typowych powieści Vonnegtua. Z jednej strony mamy wszystkie charakterystyczne dla niego elementy, od fantastyki, przez satyrę, na humorze skończywszy, jednak wszystko jest inne. Głównie za sprawą stylu, który nie był tu jeszcze tak wykształcony, jak stał się w okolicach trzeciej powieści, dobór słów i samo pisarstwo jest bardziej klasyczne, nie ma tutaj także aż takiego szaleństwa, do jakiego nas przyzwyczaił potem. Nie oznacza to jednak, że zupełnie ich tu brak, ale zmiana jest widoczna.

 

Tak czy inaczej jednak, „Pianola” to kolejne bardzo dobre dzieło Vonneguta. Zabawne, gorzkie, świetnie napisane, pełne akcji, humoru, ale skłaniającej do zadumy satyry. W skrócie, kolejna powieść, którą absolutnie warto poznać i polecić.

 

Recenzja opublikowana na portalu Kostnica.

Komentarze