Zguba – Shaun Tan

ZNALEŹĆ SWOJE MIEJSCE

 

Od mojego pierwszego spotkania z twórczością Shauna Tana, którym był oszałamiający graficznie album „Przybysz”, cenię dzieła autora. Szczególnie za ilustracje właśnie. I dla ilustracji wciąż sięgam po kolejne albumy, jakie wyszły spod jego ręki. Tak samo było ze „Zgubą”, sympatyczną opowieścią dla dzieci spod szyldu picture book, która jak zwykle przykuwa na czas dłuższy, niż wymagany do przeczytania jej, dzięki znakomitemu opracowaniu graficznemu.

 

„Zdarzyło się to kilka lat temu, pewnego zwyczajnego dnia przy plaży. Niewiele się działo. Jak zwykle niestrudzenie uzupełniałem swoją kolekcję kapsli i bez szczególnego powodu przystanąłem, by spojrzeć w górę. Wtedy pierwszy raz zobaczyłem tę rzecz”.

Chłopiec i rzecz. Człowiek i coś, co nie przypomina niczego. Odnajdują się przypadkiem. Rzecz, stworzenie, jakkolwiek by tego nie nazwać, zgubiło się. Gdy chłopie to odkrywa, chce pomóc mu znaleźć miejsce, do którego będzie pasowała. Ale czy im się uda? I czy rzeczywiście takiego miejsca muszą szukać?

 

Tan to twórca, który lubi balansować na granicy prostych opowieści dla dzieci i przypowieści, które sporo mają do powiedzenia także dorosłym. „Zguba” to dzieło z tej pierwszej kategorii, ale wszystkie prace autora łączy zawsze jedno i nie inaczej jest tym razem. O czym mowa? O fantastyce zaprezentowanej nam tak, jakby była czymś najnormalniejszym na świecie.. Zupełnie jak dziecięce postrzeganie świata, gdy w oczach najmłodszych magia potrafi kryć się w czymś dla nas, dorosłych, zwyczajnie nudnym. To z pewnością kupi dzieci, bo one najlepiej to rozumieją, ale i dorośli docenią klimat, jaki wprowadza to na strony.

 


Sama fabuła jest, jak na książeczkę dla dzieci przystało, prosta. Album czyta się właściwie w kilka minut, dzięki dużej czcionce także młodzi czytelnicy bez problemu poradzą sobie z lekturą, ale nie o ilość tekstu chodzi, a popisy Tana. Popisy wyobraźni, talentu rysowniczego i malarskiego, specyficznych, ale urzekających wizji i nastroju. Patrzy się na to z przyjemnością i ochotą na więcej. I tak właśnie powinno być.

 

Konkluzja? Oczywista. Tan zaoferował czytelnikom kolejne udane dzieło w swoim dorobku. Bez złożonych treści, bez nadmiaru słów, ale za to pełną uroku. Warto ją poznać i wejść po raz kolejny do jego niezwykłego świata. A gdyby było Wam mało, Tan stworzył też film na podstawie tej książeczki. I zdobył za niego Oscara. A to także coś mówi, prawda?

 

Komentarze