Odkąd w poprzednim tomie pojawił się Sherlock
Holmes (jak opowieść o Moriartym mogłaby się obejść bez niego, prawda?), akcja
jeszcze nabrała tempa, a całość stała się ciekawsza dla fanów pierwowzoru
Arthura Conan Doyle’a. Ten tomik zaś to kontynuacja tego trendu, więcej scen z
Sherlockiem i kawał bardzo dobrej zabawy. Nie tylko dla miłośników przygód
najsłynniejszego detektywa na świecie.
Sherlock mordercą? Tak uważa Scotland Yard, który
bada sprawę zabójstwa hrabiego Drebbera. Holmes jednak nie zamierza się łatwo
poddać i żeby odkryć prawdę o tym, co się dzieje i kto za wszystkim stoi.
Dlatego podejmuje się własnego śledztwa. A wszystko to ma związek z Williamem i
jego planem, który ma odmienić Wielką Brytanię…
Sherlock Holmes to bohater, którego znają chyba
wszyscy. Jego największy wróg, który literackim pierwowzorze nie pojawia się
zbyt często, Moriarty, nie jest już tak znany, chociaż trzeba przyznać, że to
wciąż jeden z najbardziej rozpoznawalnych złych w dziejach kultur i popkultury.
Obaj doczekali się już niejednej wersji – dla mnie najlepsza jest i chyba już
pozostanie ta z serialu BBC – a w tej serii twórca przedstawia nam swoją wersję
tych postaci. I przyznam szczerze, mnie to kupuje.
Co podoba mi się w „Moriartym”? Chyba przede
wszystkim to, że połączone tu zostały różne elementy i estetyki. Seria mocno
czerpie z klasyki Arthura Conan Doyle’a, dużo odwołuje się do klimatów Anglii
XIX wieku, a zarazem widać w niej pewną nowoczesność. Podejście do tematu jest
bardziej złożone, niż u Doyle’a, skupienie na złym bohaterze i psychologii
postaci, a nie tylko zagadkach, do tego mamy też elementy, które spodobają się
miłośnikom „Sherlocka” od BBC, a także całkiem gorzkie spojrzenie na
rzeczywistość, w jakiej przyszło żyć bohaterom.
Udana jest też sama akcja, działania bohaterów,
elementy kryminału i thrillera, a zarazem komentarz do sytuacji społecznej in
ciekawie odmalowane realia. Czyta się to naprawdę przyjemnie, zabawa jest udana
zarówno jako samodzielne dzieło dla tych, nieznających Sherlocka i jego przygód,
jak i dodatek do kultowej opowieści. A może bardziej wariacja na jej temat?
Tak czy inaczej mamy tu do czynienia z solidną
dawką bardzo dobrego komiksu. Świetnie narysowanego, dobrze napisanego i ładnie
wydanego. Ja bawię się dobrze i mam ochotę na więcej.
A wydawnictwu
Waneko dziękuję za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz