Zdawałoby się, że w dotychczas wydanych tomach
„Kaczogrodu” znalazły się wszystkie najważniejsze opowieści Carla Barksa. Bo
przecież dostaliśmy debiut Sknerusa, do tego mogliśmy czytać jego
najsłynniejsze i najlepsze dzieła, które inspirowały kolejne pokolenia twórców,
włącznie ze Stevenem Spielbergiem. Czy zostało coś jeszcze naprawdę ważnego? Tak,
całkiem sporo i te właśnie rzeczy znajdziecie w niniejszym albumie, który jak zawsze
jest rewelacyjny i serwuje niezapomnianą rozrywkę dla całej rodziny.
Zanim przejdę do szczegółów, które sprawiają, że
tom ten jest tak istotny w dorobku Barksa, przyjrzyjmy się nieco treści. Co
czeka tym razem na nasze kaczki? Donald i siostrzeńcy zostają przeniesieni w
czasie do Kalifornii przeszłości. Do tego cały majątek Sknerusa zostanie
porwany przez wiatr i rozrzucony po świecie! A do tego – w sam raz na wakacje –
czeka nas awantura o basen! Mało? A zatem wraz ze skautami wyruszymy na wyprawę
przez góry, Donald będzie musiał zmierzyć się z Braćmi Be, a do tego na
bohaterów czeka walka z wielkim wężem morskim. A to przecież nie koniec.
Wracając do tematu, co jest zatem tak istotnego w
tym tomie? Bo po opisie treści wyraźnie widać, że dostajemy tutaj po prostu
kolejną porcję tego, co zawsze. I tak po części jest, ale mamy tu historie,
które dały początek wielu postaciom i wątkom. Bo to właśnie w zebranych tutaj
historiach debiutują Młodzi Skauci i Bracia Be. Do tego wiele z tych historii
jest uważanych za najlepsze dokonania Barksa, a znając poziom jego prac,
możecie spodziewać się prawdziwej uczty.
Poza tym cała reszta to po prostu kawał
wyśmienitego komiksu familijnego, w którym nie ma miejsca na nudę. Ale zanurzając
się w lekturze czytelnik odkrywa, że oprócz ciekawych przygód, szybkiej akcji,
niezłego klimatu i żartów autentycznie poprawiających humor, jest tu coś
więcej. Dydaktyzm? Pointa? Przesłanie? Tak, ale nie dziecinne, nie infantylne i
bynajmniej nie nachalne. Na dodatek pokazane w taki sposób, że inaczej
odczytają je dzieci, a inaczej dorośli. A wszystko to osadzone w interesujących
i inteligentnych fabułach i wykonane tak, że nie sposób nie dać się zachwycić.
Tym bardziej na tle wydawanych w tamtych czasach komiksów, którym brak było tak
dojrzałego wykonania, choć przecież mamy tu do czynienia z historiami dla
dzieci.
Nie przypadkiem więc komiksy pisane i rysowane
przez Barksa nie przypadkiem stały się więc absolutną klasyką i inspiracją dla
rzeszy innych twórców i jednym z kulturowych fenomenów. Świetnie napisane i tak
samo zilustrowane, warte są polecenia każdemu, niezależnie od wieku – te
historie kupią każdego, a przy okazji znajdziecie w nich masę drobiazgów, które
przeszły do historii.
Dziękuję wydawnictwu
Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz