Kulinarne pojedynki #28 - Tsukuda Yuuto, Saeki Shun

TRZECIA TURA ZBLIŻA SIĘ DO KOŃCA

 

„Kulinarne pojedynki” nie zwalniają tempa. Tak blisko finału, jak już jesteśmy, można by sądzić, że nadejdzie czas powolnego żegnania się z bohaterami i wygaszania ognia, pod ich stanowiskami, ale nie. Autorzy nie zamierzają ani trochę nam i bohaterom odpuścić i serwują kolejny znakomity tomik, do jakiego nie można się oderwać.

 

Wynik starcia Takumiego i Eizana wydawał się z góry przesądzony. To, co zrobił przedstawiciel Centrali, najwyraźniej jest rzeczą nie do pokonania. Ale członek buntowników wydaje się być zadziwiająco pewny siebie, jak na sytuację, w jakiej się znalazł. Czyżby krył asa w rękawie?

Na tym jednak nie koniec. Trwa bowiem walka Soumy i Megumi. Jak poradzą sobie ze swoim wyznaniem? I jak skończy się trzecia tura?

 

„Kulinarne pojedynki” to jedno z tych dzieł, które, niczym „Pachnidło” (czy w powieściowej wersji Süskinda, czy filmowej Tykwera) potrafi przekazać nam smaki i aromaty jedynie za pomocą obrazów i słów. Niby to tylko kartki i tusz, kilka zdań wyjaśniających i reakcji bohaterów, a jednak lektura pobudza nasz apetyt i jest w stanie spowodować, że autentycznie czujemy to wszystko. I to do tego stopnia, że do ust napływa ślinka. I weź tu potem, człowieku – że wyrażę się tak kolokwialnie – nie złap za jakieś azjatyckie danie albo nie spróbuj, którejś z potraw, na jakie przepisy znajdziecie w tomikach serii.

 


Ale, że nie samym jedzeniem człowiek żyje, to mamy tu także po prostu świetną opowieść, typowego shounena, przypominającą nieco połączenie „Silver Spoon” (szkoda, że ten cykl się już skończył, ale jeśli go nie czytaliście, a „Kulinarne” się Wam podobają, sięgnijcie koniecznie) z bitewniakiem, dużo humoru i erotykę doznań smakowych. Nie broniłoby się to tak świetnie jednak bez sympatycznych postaci, którym kibicujemy w ich zmaganiach, przejmując się ich losem. A niejeden czytelnik kibicuje także daniom, które wyrywają bohaterów (i bohaterki) z ubrań. Wiadomo, seria skierowana jest do nastolatków, a ci na takie atrakcje właśnie liczą. Ale i dojrzalsi czytelnicy znajdą tu wiele dla siebie.

 


Wszystko to jest oczywiście świetnie, bo jakże realistycznie zilustrowane, zaprezentowane z dbałością o szczegóły i detale, które zmieniają dania w niemal namacalne przykłady gotowania. Z miejsca wpada więc w oko, doskonale uzupełnia treść i jest po prostu świetne. Dlatego niezmiennie polecam cykl gorąco. To świetny reprezentant swojego gatunku i równie znakomite dzieło dla miłośników kulinariów. Warto jest się w nie… wgryźć.



Komentarze