„Kulinarne pojedynki” nie zwalniają tempa. Tak
blisko finału, jak już jesteśmy, można by sądzić, że nadejdzie czas powolnego żegnania
się z bohaterami i wygaszania ognia, pod ich stanowiskami, ale nie. Autorzy nie
zamierzają ani trochę nam i bohaterom odpuścić i serwują kolejny znakomity
tomik, do jakiego nie można się oderwać.
Wynik starcia Takumiego i Eizana wydawał się z góry
przesądzony. To, co zrobił przedstawiciel Centrali, najwyraźniej jest rzeczą
nie do pokonania. Ale członek buntowników wydaje się być zadziwiająco pewny
siebie, jak na sytuację, w jakiej się znalazł. Czyżby krył asa w rękawie?
Na tym jednak nie koniec. Trwa bowiem walka Soumy i
Megumi. Jak poradzą sobie ze swoim wyznaniem? I jak skończy się trzecia tura?
„Kulinarne pojedynki” to jedno z tych dzieł, które,
niczym „Pachnidło” (czy w powieściowej wersji Süskinda, czy filmowej Tykwera)
potrafi przekazać nam smaki i aromaty jedynie za pomocą obrazów i słów. Niby to
tylko kartki i tusz, kilka zdań wyjaśniających i reakcji bohaterów, a jednak lektura
pobudza nasz apetyt i jest w stanie spowodować, że autentycznie czujemy to
wszystko. I to do tego stopnia, że do ust napływa ślinka. I weź tu potem,
człowieku – że wyrażę się tak kolokwialnie – nie złap za jakieś azjatyckie
danie albo nie spróbuj, którejś z potraw, na jakie przepisy znajdziecie w
tomikach serii.
Ale, że nie samym jedzeniem człowiek żyje, to mamy
tu także po prostu świetną opowieść, typowego shounena, przypominającą nieco
połączenie „Silver Spoon” (szkoda, że ten cykl się już skończył, ale jeśli go
nie czytaliście, a „Kulinarne” się Wam podobają, sięgnijcie koniecznie) z
bitewniakiem, dużo humoru i erotykę doznań smakowych. Nie broniłoby się to tak
świetnie jednak bez sympatycznych postaci, którym kibicujemy w ich zmaganiach,
przejmując się ich losem. A niejeden czytelnik kibicuje także daniom, które
wyrywają bohaterów (i bohaterki) z ubrań. Wiadomo, seria skierowana jest do
nastolatków, a ci na takie atrakcje właśnie liczą. Ale i dojrzalsi czytelnicy
znajdą tu wiele dla siebie.
Wszystko to jest oczywiście świetnie, bo jakże realistycznie zilustrowane, zaprezentowane z dbałością o szczegóły i detale, które zmieniają dania w niemal namacalne przykłady gotowania. Z miejsca wpada więc w oko, doskonale uzupełnia treść i jest po prostu świetne. Dlatego niezmiennie polecam cykl gorąco. To świetny reprezentant swojego gatunku i równie znakomite dzieło dla miłośników kulinariów. Warto jest się w nie… wgryźć.
Komentarze
Prześlij komentarz