Oczekiwanie na ten tomik „Spy×Family” dłużyło się
niemiłosiernie, ale w końcu jest. I jak zawsze jest znakomity, zabawny i
wciągający. Bo to manga, która ma zarówno ciekawą treść, jak i świetny humor,
masę uroku i po prostu wyśmienite wykonanie i potrafi uwieść tych, którzy nie
przepadają za szpiegowskimi schematami, których tu na szczęście jest jak na
lekarstwo.
Misja Zmierzcha wreszcie się rozkręca! Dzięki
ostatnim wydarzeniom, udaje mu się w końcu spotkać z Donovana! Tylko czy takie
spotkanie może coś w ogóle zmienić i pomóc mu dowiedzieć się czegoś więcej? I
co jeszcze czeka na naszych bohaterów? Bo jak wiadomo szkolne życie Anyi i
reszty też nie jest wolne od problemów…
Chętnie powiedziałbym, że „Spy×Family” to najlepsza
manga szpiegowska jaką czytałem, bo rzeczywiście taka jest, ale nie mogę jej do
końca uznać za rzecz szpiegowską właśnie. Bo schematy gatunkowe stały się tu
jedynie tłem, służącym do pokazania przede wszystkim zwariowanych relacji
rodziny, którą trudno uznać za normalną. Rodziny założonej przez szpiega, który
musi udawać dobrego ojca, a złożonej z niego, dziewczynki obdarzonej
telekinezą, „żony”/zabójczyni i psa z niezwykłymi zdolnościami.
Wyobrażacie to sobie? maż nie wie, kim jest zona,
żona nie wiem kim jest mąż, córka coś tam wie o obojgu, ale postrzega to przez
pryzmat telewizyjnych seriali, a wszyscy oni starają się realizować swoje cele.
A że brat naszej morderczyni jest oficjelem rządowym, a w szkole córki też nie
brakuje komplikacji, sytuacja jest o tyle szalona i absurdalna, co pełna uroku.
Bo ta seria stoi właśnie urokiem, słodyczą i humorem. Poplątana akcja jest
udana, ale najlepsze pozostają właśnie te elementy, nierozerwalnie zresztą z
nią związane, gdzie króluje humor.
Bo jak tu nie śmiać się na widok min Anyi? Albo jak
nie kibicować jej nieporadnym próbom wypełnienia misji? Jak nie pochłaniać z
uśmiechem perypetii psa czy kolejnych przypadków panicza? Albo kombinacji żony?
Akcje samego głównego bohatera też są znakomite, a na nudę nie ma tu miejsca.
Jako opowieść szpiegowska, „Spy×Family” też jest udana, choć to przede
wszystkim komedia, ale nawet jeśli – tak, jak ja, nie lubicie szpiegowskich
klimatów – będziecie z niej bardzo zadowoleni.
Do tego mamy świetne rysunki – czysta kreska, dużo
cartoonowości, genialna mimika postaci z Anyą na czele – i ładne wydanie. Niby
to standard, bo niewiele jest mang źle narysowanych, ale jednak jest coś, co
mnie w tej mandze ujmuje. Coś w designie postaci i ich ekspresji, ale i ogóle
wizji. Dlatego polecam „Spy×Family” z czystym sercem.
Dziękuję wydawnictwu
Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz