Po świetnym „Ostatnim pojedynku” Ridley Scott wraca
do nas z kolejnym znakomitym filmem. I tak, jak „Ostatni pojedynek” bardziej
niż filmem historycznym był thrillerem z przesłaniem, tak też bardziej
thrillerem niż biografią jest „Dom Gucci”. Chociaż jednocześnie i miłośnicy
opowieści na faktach, a nawet monumentalnych sag rodzinnych będą z produkcji
bardzo zadowoleni.
Lata 70. XX wieku. Modowe imperium Gucci rozwija
się, ale sytuacja firmy i samej marki staje się bardzo niepewna. Wszystkim
rządzą dwaj bracia, a ich następcy, Maurizio i Paolo, nie są zainteresowani
rodzinnym biznesem w taki sposób, w jaki liczyliby rodzice. Ale wtedy zjawia
się Patrizia Reggiani, w której zakochuje się Maurizio. Dziewczyna pochodzi
właściwie z nizin, rodzina nie chce jej w swoich szeregach, ale chłopak żeni
się z nią i zaczyna się walka. Walka o władzę i dziedzictwo. Coraz bardziej
zaciekła, niebezpieczna i prowadząca do zbrodni…
Ridley Scott od zawsze był świetnym reżyserem, ale
nie każdy jego film był niestety udany. Co ważniejsze, te najgorsze w jego
karierze okazywały się filmy historyczne i oparte na faktach. Oscarowy, ale
nudny „Gladiator”, beznadziejny „Robin Hood”, jeszcze gorsze „Królestwo
niebieskie” i „Exodus: Bogowie i królowie” czy mocno przeciętny „American
Gangster” były co prawda świetnie zrealizowane, ale nie miały w sobie nic, co
by wciągało czy intrygowało. „Ostatni pojedynek” to zmienił, a „Dom Gucci”
podtrzymuje to wrażenie i udowadnia, że Scott nie stracił talentu, za to w
końcu nauczył się robić dobre filmy na faktach.
Pierwsze, co urzeka w trakcie seansu to,
oczywiście, realizacja. „Dom Gucci” to kino wizualnie urzekające, świetne
zdjęcia, znakomita reżyseria, doskonałe wyczucie. Kostiumy, charakteryzacja i
scenografia, czyli prawdziwe clou filmu w ten czy inne sposób traktującego
o imperium modowym oraz konkretnym okresie naszej historii, pozostają po prostu
świetne. Świat i jego realia uchwycone zostały bez zarzutu, zarówno blichtr,
jak i brud. A dzięki świetnemu aktorstwu rzecz ogląda się naprawdę doskonale.
Zresztą gwiazdorską obsadą ten film stoi. Lady Gaga
po raz kolejny pokazuje, jak dobrą jest aktorką, Adam Driver przypomina nam, że
jest jednym z najlepszych i najciekawszych aktorów nowego pokolenia, a Jared Leto,
często krytykowany za swoją rolę, broni się całkiem nieźle. A obok nich mamy
takie legendy, jak Jeremy Irons, Salma Hayek czy Al Pacino, którzy potwierdzają
swoją klasę. Aktorsko rzecz cieszy widzów na równi z realizacją, a to na szczęście
nie jedyny pozytywy tego filmu.
Film jest też udany fabularnie. Kontrowersyjny, co
potwierdzają reakcje rodziny Gucci, oburzonych na produkcję, ale świetnie
wykonany. Z jednej strony to saga rodzinna, z drugiej opowieść o modowym
imperium, przede wszystkim jednak to thriller. Thriller o obsesji, zdradzie, zemście.
Zbrodnia też wkracza na ekran. Brud produkcji, brud świata Gucci i czasów, w
których dzieje się akcja – rozpisana na trzy dekady – trafiają do widza,
przemawiają do niego i wciągają. Gdyby Scott zrobił tu ułagodzoną biografię w
stylu tych, jakie zawsze serwował nam chociażby Spielberg, film by przepadł. Jednak
dzięki ekipie scenarzystów znanej z „Czarnej listy” czy „Siedmiu lat w Tybecie”,
nie mamy tu pomnika modowych gigantów, a pranie ich brudów, odbrązawianie i pokazywanie
ludzkiej, jakże ułomnej strony.
W skrócie, świetna produkcja. Dla fanów Scott, dla
miłośników takiego kina, dla fanów thrillerów, takich rodem z kina Martina
Scorsese, też. Klimatyczna i intrygująca, w wydaniu DVD uzupełniona została o
kilka ciekawych dodatków zza kulis, które pozwalają przedłużyć przyjemność
płynącą z seansu.
Recenzja opublikowana na portalu Kostnica.
Komentarze
Prześlij komentarz